Czy Kosciolowi katolickiemu w Polsce grozi rozlam?
Siedem lat temu w polskim kociele po raz pierwszy podkopano zasade jednosci. Grupa wiernych - obroncow przemyskiego kosciola sw. Teresy - odwazyla sie na jawna kontestacje hierarchow. "Kosciol to nie tylko biskupi" - stwierdzili przeciwnicy przekazania kosciola grekokatolikom. Prawie w tym samym czasie w Toruniu zaczelo nadawac Radio Maryja, ktore dopiero cztery lata pozniej zdecydowalo sie na otwarte kontestowanie zalecen hierarchow. Atakowano glownie bp. Tadeusza Pieronka, owczesnego sekretarza Episkopatu, a takze abp. Jozefa Zycinskiego, obecnego metropolite lubelskiego (wowczas biskupa tarnowskiego). Publicystyke religijna w "Arce Noego" na lamach "Gazety Wyborczej" nazwano "rozmydlaniem mozgow", "Tygodnik Powszechny" zyskal miano antykatolickiego. W listopadzie 1997 r. radio (popierane przez ponad 3 mln sluchaczy) wypowiedzialo praktycznie posluszenstwo prymasowi Glempowi, ignorujac jego dramatyczny list nawolujacy do zaprzestania siania nienawisci. Kilka dni temu osoby skupione wokol Kazimierza Switonia jeszcze raz zakwestionowaly prawo przewodniczacego Episkopatu do wypowiadania sie w imieniu Kosciola: "Stanowisko prymasa jest niezgodne z sumieniem nas, katolikow, bowiem to my jestesmy Kosciolem i mamy obowiazek bronic krzyza przed wrogami Kosciola, bo nie czyni tego hierarchia". "To tworzenie w Polsce swoistego anty-Kosciola" - skomentowal to stanowisko bp Tadeusz Pieronek.
"Trwajcie
w jednosci z Episkopatem" - przypominal w pazdzierniku
1997 r. Jan Pawel II pielgrzymom Radia Maryja. Rowniez
w 1991 r. to glos papieza zadecydowal o przekazaniu przemyskiego kosciola
grekokatolikom (wczesniejsze stanowisko Episkopatu zignorowano). Radio
Maryja - mimo naciskow hierarchow - nigdy nie przeprosilo Jacka Kuronia
za obwinianie go przez ojca Rydzyka za zbrodnie stalinizmu.
Ani slowo skruchy nie padlo, gdy przed wyborami prezydenckimi w 1995 r.
odstreczano od glosowania na Hanne Gronkiewicz-Waltz, chociaz wsrod biskupow
i ksiezy zyskala sobie ona duza sympatie i szacunek. Az do ubieglego roku
Kosciol nie potrafil sklonic ksiedza pralata Henryka Jankowskiego do zaprzestania
zonglerki antysemickimi stereotypami i symbolami. Spod kontroli Kosciola
calkowicie wymknal sie "Nasz Dziennik" - polityczny organ Radia
Maryja - nie starajacy sie nawet o asystenta koscielnego. W samym zgromadzeniu
ojcow redemptorystow, ktorym formalnie podlega torunska rozglosnia, toczy
sie ostry spor o granice samodzielnosci radia, czyli o to, na ile moze
ono ignorowac zalecenia Episkopatu.
Wreszcie - do ofensywy przeszli politycy identyfikowani
z Radiem Maryja. Senator Krystyna Czuba nazwala abp. Jozefa Zycinskiego
"postmodernista". Poslowie Rodziny Radia Maryja (AWS)
namawiali do "nieuznawania" pogladow bp. Tadeusza Pieronka i niezapraszania
go na antene. Odmawiali tez abp. Zycinskiemu
prawa do krytykowania ich politycznych wystapien w programach stacji ojca
Rydzyka. Otwarcie wyrzucano Episkopatowi brak "twardego i jednoznacznego"
stanowiska w sprawie krzyzy w Oswiecimiu. "Powaznym bledem" okrzyknieto
filozofie niezaangazowania Kosciola w ubieglorocznych wyborach parlamentarnych
- przeciwni jej byli nie tylko poslowie Rodziny Radia Maryja, ale i czesc
parlamentarzystow ZChN.
- Od kilku lat po cichu, a od niedawna glosno
niektorzy biskupi wyrazaja obawy, ze rozwoj Rodziny Radia Maryja moze prowadzic
do powstawania rownoleglych struktur koscielnych, niezaleznych od Episkopatu.
Status "Naszego Dziennika" wydaje sie kolejnym krokiem w tym kierunku -
mowi Zbigniew Nosowski, zastepca redaktora naczelnego "Wiezi". Abp Jozef
Zycinski nazywa te nowe zjawiska w polskim Kosciele "chrzescijanstwem obrzadku
prywatnego". - Wiele czynnikow, w tym zla wola jednych i brak roztropnosci
innych, "zapracowalo" na to, ze jednosc Kosciola w Polsce jest dzis zagrozona.
Byloby to niezwykle powazne nieszczescie, ale jestem gleboko przekonana,
ze mozna temu przeciwdzialac - to obowiazek wszystkich wierzacych - mowi
Jozefa Hennelowa, publicystka "Tygodnika Powszechnego".
Co ciekawe, zagrozenie dla jednosci polskiego
Kosciola znacznie jaskrawiej postrzegaja zwolennicy, a wrecz wspolautorzy
jego modernizacji. Proces ten przebiega w koncu - z oporami - przez cale
lata 90. i byl najtrudniejszym doswiadczeniem Kosciola w Polsce po upadku
komunizmu. Przeciwnicy modernizacji uwazaja tymczasem, ze jednosc Kosciola
oznacza status quo ante, czyli zaangazowanie w biezaca polityke oraz zwiazek
z wartosciami narodowymi - co Kosciol robil z koniecznosci w czasach PRL.
Ksiadz prof. Mieczyslaw Gogacz z warszawskiej ATK nie dostrzega na przyklad
w ogole niebezpieczenstwa schizmy: - Nasz kraj jest zbyt gleboko katolicki,
by w lonie Kosciola moglo dojsc do powaznych rozdzwiekow. Kosciol to nie
administracja, lecz wspolnota. Gogacz nie sadzi tez, by spor o krzyze podzielil
hierarchow, a tym bardziej wiernych: - Sprawa krzyzy w Oswiecimiu nie moze
zagrozic jednosci Kosciola. Manifestowanie w taki sposob katolicyzmu to
przeciez wlasnie Kosciol i jego zycie. Ci ludzie nie manifestuja swoich
przekonan wobec niewierzacych, lecz wobec samych siebie. Stawianie krzyzy
to ich jezyk.
Wyraznie widac, ze polski Kosciol mowi kilkoma
jezykami, a skrajne stanowiska coraz wiecej dzieli. - Ewentualny kryzys
w polskim Kosciele, a do przesilen dochodzilo ostatnio w roznych krajach,
wynika z niezwykle trudnej adaptacji wielu katolikow do przeslania soboru
watykanskiego - tlumaczy Henryk Goryszewski, byly wicepremier i jeden z
liderow ZChN. Poza tym w Polsce wciaz istnieje spora grupa politykow -
nazywajacych siebie katolickimi - starajacych sie uczynic z wiary instrument
polityki. - Symbolika Kosciola naduzywana jest w celach politycznych.
Ci, ktorzy to robia, sadza, ze w ten sposob mozna stosunkowo latwo pozyskac
stabilny elektorat. To jest jednak niedopuszczalne. Jezeli sam kiedys tak
postepowalem, uznaje to za swoj najwiekszy blad. Polityke trzeba zostawic
przed brama kosciola.
Stabilny elektorat, o ktorym mowi Goryszewski,
to przede wszystkim wyborcy Rodziny Radia Maryja, czyli najpowazniejsi
kandydaci na polskich schizmatykow. W przeciwienstwie do
swoich zachodnich odpowiednikow nie probuja tworzyc Kosciola nastawionego
na modernizacje, lecz odwolujacego sie do "tradycji". Przejawy
krytyki tradycji pojmowanej jako powrot do Kosciola trydenckiego, w ktorym
wymaga sie poswiecenia, posluszenstwa i dyscypliny zamiast milosierdzia
i przebaczenia, uznawane sa przez nich za "zdrade prawdziwej wiary". Nosicielami
zla sa przy tym hierarchowie, gdyz to oni zachecaja do ekumenizmu, ktory
jest "najwiekszym wrogiem wiary, prowadzi bowiem do herezji".
Modernizacyjne tendencje w kosciolach
holenderskim, francuskim i austriackim sa przy tym dla zwolennikow "chrzescijanstwa
obrzadku prywatnego" dowodem "zepsucia wiary". Nie mowi sie
o postepujacej "protestantyzacji" katolicyzmu (co jest istota ruchow modernizacyjnych
na Zachodzie i przyczynilo sie do znacznego zwiekszenia roli laikatu w
Kosciele), lecz o oskarzeniach austriackich hierarchow o pedofilie oraz
poblazliwosci francuskich i holenderskich biskupow wobec prostytucji, narkomanii
i homoseksualizmu.
Takie poglady jeszcze jaskrawiej formuluje -
znajdujace w Polsce coraz wiecej zwolennikow - Bractwo Kaplanskie sw. Piusa
X, zalozone w 1970 r. przez abp. Marcela Lefebvra, ekskomunikowanego przez
papieza w 1988 r. Bractwo dowodzi, ze dialog i pojednanie z judaizmem
to "najwiekszy grzech Kosciola i najwieksze dlan zagrozenie". Echa
tego stosunku do dialogu z Zydami widoczne sa w Polsce u sporej czesci
duchowienstwa: stad sie bierze byc moze obojetnosc
proboszczow na kolportowanie antysemickich
pisemek przed wieloma kosciolami. Te opinie bezkrytycznie
powiela Kazimierz Switon i jego otoczenie, a takze sluchacze Radia Maryja,
do ktorych bractwo wyraznie adresuje oferte teologiczna - konkurencyjna
wobec Kosciola katolickiego. Radio Maryja i Bractwo sw. Piusa X laczy tez
stosunek do innowiercow: trzeba ich postrzegac jako potencjalnych przechrztow
i nigdy nie wolno rezygnowac z nawracania. Bractwo chetnie przejeloby struktury
i zwolennikow Radia Maryja - jesli konflikty stacji z Episkopatem beda
narastac w takim tempie jak obecnie. Nie dziwi zatem, ze przedstawiciele
bractwa z kilku krajow zjawili sie z wlasnym krzyzem na zwirowisku przy
oswiecimskim obozie i szybko znalezli wspolny jezyk z Kazimierzem Switoniem.
Ostatnie wydarzenia pokazuja, ze nawet hierarchowie
dostrzegaja niebezpieczenstwo schizmy. Wierza jednak, ze uda sie uchronic
Kosciol przed rozlamem. Licza, ze Rodzina Radia Maryja nie zdecyduje
sie na wymowienie posluszenstwa Kosciolowi przynajmniej dopoty, dopoki
kieruje nim Jan Pawel II. Z tego tez powodu nie doszloby do scislejszych
zwiazkow Rodziny Radia Maryja z Bractwem sw. Piusa X. Sam Kosciol powinien
zas kontynuowac procesy modernizacyjne. - Wiernym nalezy przypominac, iz
to nie oni sa postawieni na strazy misji Kosciola. Pasterzy Kosciola trzeba
zas prosic o bardzo wyraziste sady, nie przeciwstawne sobie nawzajem, odpowiadajace
wprost na niepokoje i potrzeby wiernych - mowi Jozefa Hennelowa.
- Wydaje sie, ze dyskusja na temat wieloglosowosci
i wielu nurtow w Kosciele jest konieczna. Obecna sytuacja - zwiazana z
problemami wokol krzyzy w Oswiecimiu - nie sprzyja jednak zajmowaniu oficjalnego
stanowiska - tlumaczy ks. Adam Schulz, rzecznik prasowy Konferencji Episkopatu
Polski.
- Glosy Kosciola czasami sie roznia, ale istota
tych wypowiedzi jest zawsze taka sama. Pamietajmy, ze w Episkopacie mamy
rzecznika prasowego, mamy tez oswiadczenia, komunikaty i listy Konferencji
Episkopatu zawsze brzmiace jednym glosem. Rozziew i pluralizm to zupelnie
cos innego. Pragnienie wieloglosowosci - tak sie wydaje - wyrazaja osoby
nie zwiazane z Kosciolem, chocby wielu dziennikarzy - dodaje biskup polowy
Leszek Slawoj Glodz.
Amerykanski socjolog C. Wright Mills napisal
jednak: "Jezeli instytucja badz organizacja nie radzi sobie z rozwiazywaniem
problemow, oznacza to, ze jest dysfunkcjonalna i wkrotce w jej obrebie
pojawia sie nowe struktury". Kosciol nie uwaza sie za klasyczna instytucje,
dlatego przewaznie stara sie przeczekac wewnetrzne problemy. Tym razem
ta taktyka moze sie okazac nieskuteczna. Wyglada wrecz na to, ze hierarchia
Kosciola przespala okazje do zazegnania kryzysu (wypowiadajac sie niejasno,
a czesto sprzecznie i odsuwajac termin zajecia oficjalnego stanowiska)
i teraz jest juz tylko zakladnikiem przymusowej sytuacji.
Stanislaw Janecki,
wspolpraca: Grzegorz Pawelczyk, Jacek Szczesny.
Ojciec Waclaw Oszajca:
Biskup Tadeusz Pieronek
ma racje, mowiac, ze na naszych oczach tworzy sie anty-Kosciol.
Na razie nie tocza sie spory natury doktrynalnej: nikt nie kwestionuje
dogmatu
o Trojcy Przenajswietszej, ale juz nie jestem pewien, czy nie kwestionuje
sie dogmatu o wcieleniu Syna Bozego. Na pewno natomiast sprawa smierci
Chrystusa w praktyce staje sie czyms, co ma niechrzescijanska
wykladnie. Gdy mowi sie, ze krzyz jest znakiem tozsamosci narodowej, zaprzecza
sie sensowi krzyza - ponad krzyzem stawia sie tozsamosc narodowa. Tymczasem
dla chrzescijanina powinno byc akurat odwrotnie: tozsamosc
narodowa, tozsamosc kazdego czlowieka - jak naucza Jan Pawel II - staje
sie zrozumiala dopiero w krzyzu i Chrystusie.
Jesli obawiam sie rozlamu w Kosciele, to nie
przez negowanie dogmatow, lecz przez to, ze do Kosciola wtargnie polityka.
Jesli bowiem mowi sie, ze jakas partia, jakis swiatopoglad sa katolickie,
to znaczy, ze inne opcje sa mniej katolickie lub w ogole nie sa katolickie.
Jesli przymierzy sie tresci narodowe do tego, co wyczytujemy z meki Pana,
wowczas tozsamosc narodowa sie wyzwala, staje sie otwarta na inne tozsamosci,
kultury i religie. Wszyscy, ktorzy probuja zamknac nasza tozsamosc na
Europe i swiat, nie wyczuwaja znakow czasu, nie odczytuja szansy i laski,
jaka daje nam Bog przez inne kultury i religie. Trzeba wyraznie powiedziec,
ze Kazimierz Switon, a takze ojciec Rydzyk i redaktorzy
"Naszego Dziennika" sa na bakier z nauka
soboru watykanskiego II. Kosciol staje tu przed bardzo trudnym
zagadnieniem dialogu wewnetrznego. To, co sie teraz dzieje, moze byc dla
nas wszystkich szansa - pod warunkiem wszak, ze zaczniemy z soba rozmawiac,
a nie ekskomunikowac.