"Rzeczpospolita" - 29.05.1999

Losy cegielek i subkonta Radia Maryja
 

Podczas przeprowadzania upadlosci, w marcu 1997 roku, syndyk byl zmuszony zwolnic wszystkich pracownikow, cztery tysiace stoczniowcow. Nikt nie mogl przewidziec, czy stocznia jako przedsiebiorstwo zostanie uratowana i czy stoczniowcy do niej wroca. W tym czasie narodzily sie dwie inicjatywy pomocy stoczni i stoczniowcom.

Komisja Krajowa NSZZ "Solidarnosc" powolala Stowarzyszenie Solidarni ze Stocznia Gdanska. Stowarzyszenie zbieralo fundusze, rozprowadzajac cegielki, dlatego przylgnela do niego nazwa "komitet cegielkowy" lub po prostu "cegielki". O ofiarnosc apelowal prymas Jozef Glemp, apelowal zwiazek, w mediach wykupiono promocje pomocy stoczni. Wyemitowano cegielki o wartosci trzydziestu jeden milionow zlotych. Przewidziano dalsze emisje.

Aby pieniadze nie zostaly rozdane na biezace zasilki, komitet powolal fundusz inwestycyjny, ktory wraz z innym inwestorem mial wylozyc spoleczne datki na zakup stoczni, zapewniajac sobie, jak kazdy pasywny inwestor, wyjscie po kilku latach z tego ukladu z pewnym zyskiem. Sadzono, ze pieniadze powiekszone o zysk w razie potrzeby mozna bedzie przeznaczyc na kolejna pomoc.

[...]

Sprzedaz solidarnosciowych cegielek zbiegla sie z akcja zbierania pieniedzy przez Radio Maryja na pomoc dla stoczni. Czesc pieniedzy zamiast do "komitetu cegielkowego" trafila na konto rozglosni.

- Na spotkaniach Mariana Krzaklewskiego z Polonia amerykanska okazywalo sie, ze juz dyrektor Radia Maryja, ojciec Tadeusz Rydzyk, zebral pieniadze - opowiada Aleksandra Mietlicka ze Stowarzyszenia Solidarni ze Stocznia Gdanska.

 "Komitet cegielkowy" przeznaczyl ponad pol miliona zlotych na zapomogi dla zwalnianych stoczniowcow. W kryzysowych tygodniach pomocowe zasilki umozliwily zatrzymanie w stoczni trzonu zalogi, a pozniej wznowienie produkcji statkow. Wiekszosc srodkow, rownowartosc miliona dolarow, stocznia wykorzystala na kaucje gwarancyjna. Dzieki m.in. tym pieniadzom bank Pekao SA zgodzil sie kredytowac dwa kontenerowce, zatem do stoczni przyjeto z powrotem robotnikow.

[...]
Po wyborach wygranych przez AWS "cegielki" szybko zmontowaly zupelnie nowe konsorcjum: "komitet cegielkowy", Stocznia Gdynia SA, bank Pekao SA i spolka developersko-budowlana Nederpol, czyli tzw. konsorcjum czterech. List intencyjny w sprawie powolania konsorcjum podpisali w Warszawie prezesi firm oraz Marian Krzaklewski jako lider "S" i AWS.

[...]

Jak usatysfakcjonowac Radio Maryja

Pomysl, iz zwiazany z Radiem Maryja komitet przejmie stocznie, polegal na tym, ze wierzyciele za umorzenie 95 procent swoich naleznosci mieli otrzymac akcje stoczni, ktore tymczasem skarb panstwa sprzeda komitetowi. Komitet czesc akcji oddalby wierzycielom, a sam stalby sie glownym udzialowcem. Plany te nie mialy solidnych podstaw ekonomicznych. Nie bylo na przyklad wiadomo, skad komitet wezmie pieniadze na niezbedne inwestycje w stoczni.

W zwiazku z ofensywa komitetu skupionego wokol Radia Maryja "cegielki" zachowywaly sie biernie. Tak zadecydowal Krzaklewski, ktory liczyl sie ze zdaniem Radia. "Cegielki" przestaly odgrywac powazniejsza role w procesie kupna-sprzedazy stoczni.

Zawarta znacznie wczesniej umowa miedzy komitetami (cegielkowym i radiowym) przewidywala, ze beda dzialac niezaleznie, lecz jesli dojdzie do realizacji planu jednego komitetu, czyli kupna badz ukladu, drugi przekaze zebrane pieniadze partnerowi.

Pomysly komitetu pod patronatem Radia Maryja przyjmowano sceptycznie. Mozna bylo watpic, czy jakis powazny armator zdecyduje sie ulokowac zamowienia na statki w stoczni kontrolowanej przez kontrowersyjna radiostacje. Komitet nie mial poczatkowo wiekszej sily przebicia. Sytuacja zmienila sie radykalnie po wyborach. W sklad zwycieskiej AWS wchodzila bowiem, moze nie bardzo liczna, ale dosc wplywowa i dajaca o sobie glosno znac, grupa okreslana potocznie jako frakcja Radia Maryja. Frakcja zaczela domagac sie przeprowadzenia ukladu, podkreslajac, ze jest to jedyne sluszne rozwiazanie problemu stoczni. Sprzedaz nalezy wykluczyc, bo stocznia moze dostac sie w niepowolane rece.

W dniu symbolicznym - 11 listopada 1997 roku - ogloszono apel do premiera siedemdziesieciu parlamentarzystow, glownie z AWS, o pilne rozwiazanie problemu stoczni. Jednoczesnie zwiazany z Radiem Maryja komitet rozpoczal akcje propagandowa. Twierdzil, ze jest pomijany przy budowie konsorcjum, ktore ma kupic stocznie. Tymczasem przedstawiciele "cegielek" podkreslaja, ze komitet zaproszono do konsorcjum czterech. Z propozycji jednak nie skorzystal. Byc moze sadzil, ze zdola przeforsowac uklad i przejac stocznie.

Ta jednak zostala sprzedana Stoczni Gdynia. Wywolalo to protesty zarowno "S" w Stoczni Gdanskiej, jak i komitetu przy Radiu Maryja. Gdyby wspolinwestorem byly "cegielki", sprzedazy towarzyszylyby mniejsze emocje.

Osoby zwiazane z komitetem RM staraly sie uniewaznic akt sprzedazy stoczni. Sady kilka razy odrzucaly skargi i zazalenia. Procesy sprawily, ze przekazanie stoczni nabywcy opoznilo sie prawie o pol roku. Z braku produkcji grozily masowe zwolnienia stoczniowcow.

Dzialania zwolennikow ukladu wspolfinansowal... solidarnosciowy "komitet cegielkowy". Oplacal ekspertyzy prawne, delegacje, telefony komorkowe itp.

Radio Maryja ani jego komitet nigdy publicznie nie ujawnily, ile zebraly pieniedzy. Rozglosnia apelowala nie tylko o wplacanie gotowki, ale i o przesylanie swiadectw udzialowych NFI. Ile zebrala pieniedzy, nie wie ani stoczniowa "S", ani "komitet cegielkowy". Stoczniowa "S" szacuje, ze komitet RM zebral tyle, ile zebraly "cegielki", czyli okolo pieciu milionow. Mietlicka i Spiker z "komitetu cegielkowego" przypominaja, ze rozglosnia i komitet RM nieraz chwalily sie, ze byly bardziej skuteczne.

W samej rozglosni niczego nie mozna sie dowiedziec. Udzielic informacji moze jedynie ksiadz Rydzyk. - Ojciec jest wlasnie poza Toruniem. Bedzie za kilka dni - informuje kobiecy glos w sluchawce. Za kilka dni okazuje sie, ze ojciec dyrektor jest, ale zajety.

Feliks Pieczka ze Spolecznego Komitetu Ratowania Stoczni Gdanskiej i Przemyslu Okretowego nie chce powiedziec, jakimi srodkami dysponuje. - Nie mamy nic do ukrycia. Ale byc moze sad uniewazni sprzedaz i wystapimy do Ministerstwa Skarbu Panstwa o wykup akcji. Jesli powiemy, ile mamy, ktos moglby nas przelicytowac - mowi Pieczka. - Czesc pieniedzy zgodnie z wczesniejszymi deklaracjami Radia Maryja zostala zwrocona tym, ktorzy udokumentowali wplaty. Reszta pozostaje na subkoncie rozglosni.

Cegielki na upamietnienie narodzin "S"

Szybko wycofano sie z pomyslu objecia czesci akcji Stoczni Gdynia lub powstajacego holdingu Stoczni Gdynia, bo pieniedzy wystarczyloby zaledwie na kilka procent akcji. Zatem kontrolna i decyzyjna rola komitetu bylaby zadna. Ktos proponowal zakupienie urzadzen do pomiaru zapylen w stoczniowych halach. Na spotkaniu Krzaklewskiego ze stoczniowa "S" pare osob zglosilo pomysl przeznaczenia pieniedzy na pomoc dla innych przedsiebiorstw w trudnej sytuacji, na przyklad Zakladow Lotniczych w Mielcu. I znow bariera okazala sie szczuplosc srodkow.

- Uratowanie Stoczni Gdanskiej to rowniez ochrona miejsca, w ktorym narodzila sie nasza spoleczna tozsamosc, nasza solidarnosc - mowia Mietlicka i Spiker. Dlatego komitet zdecydowal, ze przeznaczy pieniadze na kompleksowe zagospodarowanie czesci terenu stoczni zwiazanej z narodzinami "Solidarnosci": Hali BHP, w ktorej podpisano porozumienia sierpniowe; pomnika Poleglych Stoczniowcow; historycznej bramy nr 2. - Przestrzen zwiazana z powstaniem "S" moze osiagnac pewna wartosc ekonomiczna. To nie ma byc jakies skostniale muzeum. Aby dobrze wykorzystac teren, do wspolpracy zaprosimy wybitnych artystow i architektow. W ten sposob ofiarowane pieniadze, ktore juz pomogly uratowac stocznie, beda dalej pracowaly i przyczynia sie do budowania naszej swiadomosci i pol


 Powrot do strony glownej
Powrot do strony - Prasa o Rydzyku

E-mail
 

(C) Marek Klodarczyk