"Gazeta Wyborcza" - 21.12.1998

"Nasz Dziennik" poleca swym czytelnikom... Celine'a. Pisarza, ktory i przed, i w trakcie Holocaustu zadal eksterminacji Zydow

W jednym z grudniowych wydan "Nasz Dziennik" (nr 260) zamiescil taka oto korespondencje Piotra Kosmali z Paryza: "Na wyjazd do Francji przygotowalem sobie kilka ksiazek najbardziej paryskich sposrod moich ulubionych autorow. Junger, Cioran, Celine - to wlasnie z nimi mialem zamiar poznawac grod nad Sekwana (...) Sposrod tych trzech "wybrancow" najbardziej do roli gospodarza predysponowany jest chyba ten ostatni (...) Jego "Podroz do Kresow Nocy" (tak autor napisal choc powiesc jest znana po polsku jako "Podroz do kresu nocy" - GW) chwalili wlasciwie wszyscy. Pozniej pojawily sie kontrowersje, zwiazane glownie z pogladami politycznymi autora. Po powrocie ze Zwiazku Sowieckiego zostal on bowiem zadeklarowanym antykomunista i zwolennikiem rewolucyjnej prawicy. Jego pisarstwu zarzucono antysemityzm (...) a za pomowienia wrogow przyszlo mu placic do konca zycia. Po wojnie, ktora konserwatywna i katolicka Francja przegrala, rozpoczety sie represje wobec wrogow "demokracji" i "republiki" - "kolaborantow"(...) Wsrod oskarzonych o kolaboracje znalazl sie rowniez Celine. (...) Byl wieziony, zmuszony do emigracji, choc nigdy nie byl zwiazany z przegranym systemem - grzechem byl sam fakt, ze pisal i publikowal tak samo jak przed wojna (...) Niektore utwory Celine'a nie moga ukazac sie we Francji po dzis dzien. A ja maszeruje sobie przez Paryz z jego ksiazka pod pacha, patrze uwaznie pod nogi i mysle o tym, jak trudno byc prorokiem we wlasnym kraju". Kilka informacji, zawartych w tej korespondencji - opublikowanej na lamach wysokonakladowej gazety, mozna by napisac w sposob mniej zaszyfrowany, nazywajac rzeczy po imieniu. Poniewaz p. Kosmala tego nie zrobil, uczynie to ja.
Otoz jest prawda, ze Louis-Ferdinand Celine byl w mlodosci uwazany za zwolennika skrajnej lewicy. [...] To sie nie spelnilo; Celine zmienil poglady. Ale coz to jest owa tajemnicza "rewolucyjna prawica", ktorej zwolennikiem zostal autor "Smierci na kredyt"?
Przyznam, ze w powojennej prasie polskiej nie zetknalem sie dotad z tym okresleniem, uzytym w takim kontekscie. Bo chodzi tutaj o faszystowski, prohitlerowski ruch intelektualny, dosc zywy we Francji lat 30. Zywe byly w owczesnej Francji rowniez sympatie komunistyczne. Oba te ruchy laczyl sprzeciw wobec francuskiej demokracji parlamentarnej, tesknota za silna wladza, totez konwersja ideowa Celine'a nie byla niczym szokujacym; wielu owczesnych pisarzy i intelektualistow przechodzilo z obozu komunistycznego do faszystowskiego i na odwrot. Celine mial juz pozostac wiemy faszyzmowi do konca zycia.
Jeszcze bardziej osobliwe jest zdanie Kosmali o "wojnie, ktora konserwatywna i katolicka Francja przegrala". "Nasz Dziennik" -przypomnijmy - zwiazany z Radiem Maryja, jest gazeta bez watpienia "katolicka i konserwatywna". W jej jezyku te okreslenia sa oczywistymi komplementami. Jakaz wiec to przegrana wojna i jaka Francja ja przegrala, skoro do tej pory historycy zaliczali Francuzow do grona zwycieskich aliantow? Otoz jedyna Francja, ktora przegrala II wojne swiatowa, to Francja kolaboracyjna, zwiazana z rzadem Petaina i okupacyjnymi wladzami niemieckimi. Czy byla to Francja "konserwatywna i katolicka"? Publicysta "Naszego Dziennika" obraza francuskich konserwatystow i katolikow, utozsamiajac ich z obozem kolaboracyjnym. Owszem. ten oboz staral sie stworzyc swoj publiczny wizerunek obroncy tradycyjnych wartosci. Ale przeciez wsrod francuskich katolikow wielu - zeby wymienic chocby Francois Mauriaca czy Emmanuela Mouniera - zwiazalo sie z ruchem oporu. Zas wsrod kolaborantow - zwlaszcza w latach 1939-41, gdy trwal sojusz Hitlera i Stalina - byli tez prominentni dzialacze komunistyczni. Redaktorzy "L'Humanite" - organu partii komunistycznej - podejmowali u niemieckich wladz okupacyjnych starania o zgode na oficjalne wydawanie swej gazety. Szef partii Maurice Thorez uniknal po wojnie sadowego oskarzenia o kolaboracje z powodow czysto politycznych: de Gaulle objal go amnestia, gdyz bez udzialu komunistow niemozliwe bylo sformowanie rzadu.
Taka to byla "konserwatywna i katolicka" Francja. nad ktorej porazka biada autor "Naszego Dziennika". Piotr Kosmala w pewnym sensie ma racje, ze Celine "nigdy nie byt zwiazany z przegranym systemem". Ale tylko w pewnym sensie: w takim mianowicie, ze nie sprawowal w czasie wojny - podobnie zreszta jak przedtem - zadnego stanowiska w instytucjach kierowanych przez wladze okupacyjne czy kolaboracyjne. Wszelako calkowicie wspieral nazistow duchowo. Choc... rzeczywiscie, nie we wszystkich sytuacjach. Ktos w tamtych czasach - w grudniu 1941 r. - zanotowal, iz Celine "bardzo jest zaskoczony, zdumiony, ze my, zolnierze, nie rozstrzeliwujemy, nie wieszamy, nie eksterminujemy Zydow (...) Dorzucil takze: "Gdybym mial przy sobie bagnet, wiedzialbym, co robic". Tym kims, kogo przerazily poglady Celine'a, nie byl zaden dzialacz Resistance. To byl - skadinad rowniez wymieniany przez Piotra Kosmale - pisarz Ernst Junger, wowczas stacjonujacy w Paryzu kapitan okupacyjnej armii niemieckiej.
I tu dochodze do sedna. Autor "Naszego Dziennika" napisal, iz pisarstwu Celine'a "zarzucono antysemityzm (...) a za pomowienia wrogow przyszlo mu placic do konca zycia". Otoz z takim sformulowaniem, jasno sugerujacym, iz oskarzanie pisarza o antysemityzm bylo nieuzasadnione, nie moglby sie zgodzic nawet sam Celine. Byl on bowiem antysemita calkowicie jawnym, absolutnie radykalnym i zupelnie konsekwentnym; tak konsekwentnym, ze obsesyjnym. Tak obsesyjnym, ze wobec jego pogladow dystansowal sie nawet jeden z najbardziej znanych kolaborantow faszystowskich Robert Brasillach (po wojnie stracony), postrzegajac w gwaltownosci antysemityzmu Celine'a znamiona choroby psychicznej.
W swym najbardziej znanym pamfiecie antysemickim - "Pogromowych drobiazgach" - pisal m.in.: "...nigdy nie pokazuje sie nam zyda pazernego, lapczywego, zyda-poczwary i sepa, zyda aroganckiego albo plaszczacego sie, jak sie zmienia, jak przeinacza niestrudzenie i bezustannie... nigdy nie ukazuja go takim, jakim jest na co dzien, jakim sie staje, aby wessac sie w nowe ofiary. A przeciez jakze wspanialy bylby to temat dla humorystow, dla satyrykow, dla naprawiaczy wszelkich krzywd, dla fanatycznych obroncow sprawiedliwosci, dla tych skalpeli prawdy! Toz to prawdziwa manna z nieba! A ilez tam abrakadabrycznych, zaskakujacych i nieprzewidzianych sytuacji, zwrotow, mozliwosci, niuansow! niewiarygodnych qui pro quo, w tej gigantycznej masie zydowskich szczurow, zlaknionych, oszalalych wirusem unicestwienia swiata. I wszystko dzieje sie na naszych oczach. za sprawa zydow, przez nich dla nich, uniwersalny cyklon!... Od groteski poprzez kataklizm, az po rozdzierajace pajacowanie... Od najdalszych zakatkow Rosji az po pustynie Ameryki... dotra wszedzie... A swiat az zwija sie od tych tortur! (...) Czy znajdzie sie wreszcie ktos. kto zdobylby sie na to, aby opowiedziec nam o zajebistych oszustwach 500 tysiecy zacietrzewionych, zapalczywych zydow, tak mocno usadowionych na naszej ziemi?... Ale gdzie tam! Nikt nie ma odwagi!... Albo o tym, jak powolutku nas wykanczaja, jak chca nas wydusic? A tutaj przeciez odbywa sie jedyny prawdziwy dramat!".
Fragmenty "Pogromowych drobiazgow" ukazaly sie w Polsce dwukrotnie: w 1938 r. w pismie Obozu Narodowo-Radykalnego "Prosto z mostu" i na poczatku lat 90. w mlodoliterackim "bruLionie". Mimo ze nie podejrzewano redaktorow "bruLionu" o sympatyzowanie z pogladami Celine'a - jedynie o osobliwa prowokacje intelektualna - ta publikacja wywolala skandal. Jeden z najwybitniejszych pisarzy, ktory publikowal swoja proze takze w "bruLionie", oglosil publicznie zerwanie wspolpracy z pismem i wezwal do jego bojkotu. Byl to Jaroslaw Marek Rymkiewicz, w latach III RP konsekwentny zwolennik politycznej i intelektualnej prawicy, zazarty przeciwnik lewicowych, "laickich Europejczykow".
Jezeli to, co pisal Celine, nie jest antysemityzmem, to co nim jest? Pisze publicysta "Naszego Dziennika", iz "grzechem byl sam fakt. ze pisal i publikowal tak samo jak przed wojna". Cytowany pamfiet zostal napisany i wydany w 1938 r. oraz podczas wojny. Jesli w jakichkolwiek czasach antysemityzm mogl uchodzic za niegrozna dewiacje intelektualna. to na pewno nie w okupowanej przez hitlerowcow Europie, gdzie przekladal sie na miliony zamordowanych. Celine zreszta byl tego swiadom: w rok po wkroczeniu wojsk hitlerowskich do Paryza opublikowal nowy pamfiet "Tarapaty", w ktorym ubolewal, ze wciaz widzi sie w miescie Zydow i domagal sie eksterminacji zarowno ich, jak ich poplecznikow.
Wbrew temu, co pisze Kosmala, Celine nie byl wieziony. Gdy juz stalo sie jasne, ze Hitler przegrywa wojne, jako jeden z pierwszych kolaborantow ewakuowal sie do Niemiec. "Ciekawy widok, kiedy istoty zdolne z zimna krwia zadac glow milionow ludzi zaczynaja sie bac o swe male, nedzne zycie", komentowal to wspomniany Emst Junger. Ani w Niemczech, ani po powrocie do Francji nie wytoczono Celine'owi procesu. Fakt, nie wznowiono po wojnie jego antysemickich pamfietow. Historycy zreszta spieraja sie, dlaczego. Czy bardziej ze wzgledu na uczucia narodu zydowskiego, czy tez w wyniku staran obroncow Celine'a, ktorzy ze wzgledu na wartosci artystyczne jego powiesci, starali sie bagatelizowac role autora w rozpetaniu antysemickiej nagonki we Francji, a jej dowody chowac "pod tapczan".
"Nasz Dziennik", polecajac swym czytelnikom roznych pisarzy, bardzo dba, by byli oni "sluszni ideologicznie", zgodni z linia ideowa "Naszego Dziennika" i Radia Maryja. Ciekawi mnie, czy polecili Celine'a, bo o tym wszystkim, co napisalem, nie wiedzieli, czy przeciwnie - bo wlasnie to wszystko wiedzieli?


 Powrot do strony glownej
Powrot do strony - Prasa o Rydzyku

E-mail
 

(C) Marek Klodarczyk