Sluchacze RM przed prokuratura
Zrodlo: "Rzeczpospolita"

Sluchacze Radia Maryja przed prokuratura domagali sie "stryczka" (cytat z slow demonstrantow) dla pani prokurator, ktorej  przypadkowo przypadla ta sprawa (Rydzyk zostal oskarzony o nawolywanie do "naruszenia nietykalnosci cielesnej" poslow Rzeczpospolitej Polskiej) i ktora musiala uczciwie dalej ja prowadzic. Biedna kobieta zostala "odkryta" z prywatnosci na antenie Radia Maryja, musiala otrzymac z nakazu pani Prokurator Generalnej Hanny Suchockiej osobista ochrone, a nie wiadomo czy do dzis czuje sie bezpiecznie, skoro demonstrujacy przed prokuraturami sluchacze RM domagali sie dla niej "stryczka". Gdyby cos jej sie stalo, czy Rydzyk wzialby na siebie odpowiedzialnosc za jej ewentualne pobicie, kalectwo czy nawet smierc? Przypominam, ze jej adres i dane osobowe byly wtedy podawane na antenie RM z niespotykana  czestotliwoscia! A zdobycie tych danych bylo osobista zasluga ojca dyrektora. Cala odpowiedzialnosc  spadlaby na niego.
A tak swoja droga to ciekawi mnie, czy wedlug tych 5-6 mln sluchaczy RM, kazdy kto sprobuje zajac sie sprawa Rydzyka w ramach prawa, nawet jesli w rezultacie prowadzi to do jego uniewinnienia (*) zasluguje od razu "na stryczek"?
(*) "nawolywanie do naruszenia nietykalnosci cielesnej" okazalo sie byc czynem o "niskiej szkodliwosci spolecznej".

Tadeusz Rydzyk na demonstracji
Zrodlo: "Rzeczpospolita"

"Od dawna Polacy oczekiwali na nowe pismo codzienne, ktore byloby zrodlem wiarygodnych informacji o Polsce i swiecie, o polityce, gospodarce, Kosciele czy polskiej wsi.Czekali na dziennik informujacy o sprawach wielkich i malych, jednoznacznych i kontrowersyjnych, zarazem o tym, co dla wielu jest niewygodne, co chca ukryc i przemilczec.Chcemy dac Polakom NASZ DZIENNIK, ktory bedzie odtrutka na zalew klamstwa o manipulacji ze strony lewicy, przez demaskowanie jej, ale takze przez pokazywanie Prawdy, Dobra i Piekna. Pamietamy, ze narod polski jest z tradycji i kultury narodem katolickim. Pragniemy zatem pielegnowac wartosci katolickie, nie wstydzimy sie ich i chcemy, aby inni mieli odwage ich bronic.Chcemy, aby NASZ DZIENNIK dal sile Polakom do zmagan z licznymi przeciwnosciami losu."

Oto deklaracja programowa Naszego Dziennika.
 

Tekst Zbigniewa Nosowskiego, ktory uwazam za wartosciowy, ze wzgledu na to, iz zwraca uwage na kilka faktow ...

    "Nasz Dziennik" nie staral sie o asystenta koscielnego, by nie sprawiac klopotu hierarchii Kosciola zadeklarowal redaktor naczelny nowego pisma Artur Gorski. Warto zastanowic sie jednak, czy inicjatywa ta nie stworzy wiekszego klopotu hierarchii, pozostajac calkowicie od niej niezalezna. Tradycjonalistyczne srodowiska katolickie zazwyczaj jako jeden z kluczowych elementow swej tozsamosci podkreslaly bliska i nierozerwalna lacznosc z hierarchia koscielna. Nie oznaczalo to wcale, by ich rzeczywiste kontakty z biskupami byly blizsze niz innych srodowisk chodzilo raczej o wydzwiek propagandowy ("zawsze wierni"). Od kilku lat mamy jednak do czynienia z nowym zjawiskiem to wlasnie tradycjonalisci staja sie najostrzejszymi krytykami biskupow, gdy ci ostatni zachowuja sie inaczej od ich oczekiwan.

W Polsce zaczelo sie to siedem lat temu w Przemyslu, paradoksalnie w imie soborowych hasel Kosciola Ludu Bozego. Tzw. obroncy polskiego kosciola sw. Teresy protestowali tam pod transparentem "Kosciol to nie tylko biskupi" przeciw woli Jana Pawla II i decyzji Episkopatu Polski o przekazaniu tej swiatyni grekokatolikom. Protestowali zreszta, o dziwo, skutecznie.

Rozwoj Radia Maryja rowniez prowadzil w kierunku rozluzniania zwiazkow z hierarchia koscielna. Nie sposob  przypominac tu calej historii relacji miedzy torunskim radiem a Episkopatem Polski. Dosc wskazac, ze w pazdzierniku 1997 r. jeszcze przed dramatycznym listem Prymasa Polski w tej sprawie Jan Pawel II musial  przypomniec pielgrzymom Radia Maryja o koniecznosci trwania w jednosci z Episkopatem (tego typu oczywistosci goszcza w ustach Papieza zazwyczaj tylko wtedy, gdy sytuacja wymaga, by o nich przypominac).

"Nasz Dziennik" to pismo "duchowo zwiazane" z Radiem Maryja i wspierane przez Radio. Tworcy pisma nie powtorzyli jednak schematu organizacyjnego Radia. Gazeta nie podlega zadnym autorytetom koscielnym ani zakonnym, ani diecezjalnym. Z pewnoscia jest to swiadoma decyzja. Wiele wskazuje na to, ze wynika ona z checi uwolnienia sie od ewentualnych naciskow, jakie biskupi mogliby wywierac na linie programowa gazety, np. poprzez asystenta koscielnego. Redaktor naczelny stwierdzil wprost, ze ze wzgledu na swe "zdecydowane poglady" nie chcial angazowac autorytetu Kosciola hierarchicznego, ktorego zadaniem jest prowadzenie do Boga wszystkich ludzi. Mowiac jasniej, dla wydawcow i redaktorow  pisma  wazniejsze sa ich osobiste poglady polityczne ("zdecydowane", np. w przypadku Gorskiego monarchistyczne) niz uniwersalna misja Kosciola.

Nowa gazeta deklaruje, ze bedzie pismem katolikow swieckich, ktore nie musi posiadac asystenta koscielnego. Zmusza to do przypomnienia reakcji srodowisk prawicowych na brak powolania nowego asystenta koscielnego w redakcji "Tygodnika Powszechnego" po objeciu przez ks. Adama Bonieckiego funkcji generala zgromadzenia ksiezy marianow. Zaistniala sytuacje uznawano wowczas za ostateczny niemal dowod niekatolickosci krakowskiego tygodnika. Jak w swietle tamtych zarzutow patrza dzisiaj ich autorzy na "Nasz Dziennik"?

Istotne w calej sprawie sa rowniez tresci propagowane przez nowa gazete. Po pierwszych tygodniach uderza np. calkowity brak autorow duchownych. Pismo ma charakter zdecydowanie bardziej polityczny niz Radio Maryja. Nie ma ono i z natury rzeczy miec nie moze podstawowej zalety Radia, jaka jest jego wymiar modlitewny. Bohaterami pozytywnymi "Naszego Dziennika" sa przede wszystkim Zygmunt WrzodakZygmunt Wrzodak[Zdjecie Wrzodaka, zrodlo: "Wprost"], Jan Maria Jackowski Jan Maria Jackowski[Zdjecie Jackowskiego, zrodlo: "Rzeczpospolita"] i Jan Lopuszanski. AWS zasluzyla juz w opinii redaktorow "ND" na miano "prawicy" (cudzyslow w oryginale).

Dosc zenujaco wygladaja zapowiedzi o pokazywaniu Prawdy, Dobra i Piekna, pielegnowaniu wartosci katolickich czy  braku ideologizacji pisma wobec wylaniajacej sie zen wizji swiata. "Brak ideologizacji" przejawia sie np. w tym, ze ani razu nie zostaly zaprezentowane argumenty zwolennikow rzadowego projektu reformy administracyjnej kraju, w swojej zas walce z reforma "ND" posuwa sie nawet do okreslania projektu rzadowego mianem Blitzkrieg. Redaktor naczelny zapowiadal, ze informacje nie beda znieksztalcane przez partykularne interesy. Tymczasem on sam pisze w innym miejscu, ze Unia Wolnosci "nie chce, ale musi" popierac AWS w sprawie konkordatu (choc to przeciez rzad Hanny Suchockiej konkordat podpisal). Inny autor, opisujac sytuacje miedzynarodowa Polski po roku 1989, stawia teze, ze znalezlismy sie pomiedzy tragiczna przeszloscia a rownie tragiczna przyszloscia, innymi slowy: miedzy Katyniem a Maastricht. Kolejny publicysta nawoluje zas do rozpoczecia walki o wycofanie naszego akcesu do Unii Europejskiej.

Czy to ma byc zapowiadana przez redakcje odtrutka na zalew klamstwa i manipulacji ze strony lewicy?

Stronniczosc pisma w sprawach polskich jest uderzajaca w szczegolnosci przy porownaniu z dosc obiektywnym, choc tez nieporadnym, dzialem informacji miedzynarodowych.

Zastanawia lekcewazenie przez autorow "Naszego Dziennika" dokumentow II Soboru Watykanskiego. Jeden z publicystow pisma jako ideal prezentuje panstwo katolickie i nie zgadza sie, by "falsz" mial te same prawa co "prawda". Sam naczelny postuluje zas, by katolicyzm mial w Polsce konstytucyjny status religii panujacej. W obu tekstach nie ma nawet  wzmianki [!!!] o stanowisku ostatniego Soboru w sprawie wolnosci religijnej. Podobnie w przypadku relacji katolicko-zydowskich. Zdaniem gazety na wzruszenie ramion zasluguje inicjatywa obchodzenia Dnia Judaizmu w naszym Kosciele (przyjeta wszak jednoglosnie przez biskupow), a Komitet Episkopatu Polski ds. Dialogu z  Judaizmem pojmuje dialog jako zamazywanie granic miedzy obiema religiami (na uzasadnienie tej tezy autor nie przedstawia zadnego argumentu). Tym samym coraz wyrazniejsze ksztalty przybiera zjawisko nazwane niedawno przez abp. Jozefa Zycinskiego "chrzescijanstwem obrzadku prywatnego".

Od kilku lat po cichu, a od niedawna glosno, niektorzy biskupi wyrazaja obawy, ze rozwoj Radia Maryja, a aktualnie Rodziny Radia Maryja, moze prowadzic do powstawania "rownoleglych struktur" koscielnych, niezaleznych od Episkopatu. Takie, a nie inne usytuowanie "Naszego Dziennika" wydaje sie kolejnym krokiem w tym samym kierunku. Zwazywszy na mentalnosc "posiadacza prawdy", ktora stoi za tymi inicjatywami, moze rodzic sie obawa o ewentualny rozlam w Kosciele w razie zaostrzenia konfliktu miedzy przywodcami oddolnego ruchu a biskupami.

W krajach zachodnich soborowe haslo "jestesmy Kosciolem" zostalo w ostatnich latach wykorzystane przez ruchy krytycznie nastawione do Tradycji. W Polsce natomiast pod podobnymi haslami tworzy sie ruch nastawiony wrogo do wspolczesnosci. Obie wersje kontestacji coraz bardziej zaczyna laczyc niechec do hierarchii koscielnej. W tej sytuacji niezbedne wydaje sie energiczne i tworcze dzialanie wszystkich, dla ktorych slowa "jestesmy Kosciolem" nie sa zawolaniem bojowym przeciw komukolwiek, lecz wyrazem ich najglebszej tozsamosci.



Perelki tworczosci z gazety Rydzyka. Na podstawie "Gazety Wyboczej"

[Perelki tworczosci kolegow Rydzyka byly jak dotad smieszne, az w koncu staly sie grozne.] Ksiadz Tiso, posluszny Hiterowi szef panstwa slowackiego zostal nazwany przez publicyste "Naszego Dziennika" - "Postacia szlachetnej slowianszczyzny". Autor gloryfikuje czyny prohitlerowskiego  ksiedza, uwaza, ze slusznie zabijal i nieslusznie zostal uznany po wojnie za winnego zdrady i udzialu w ludobojstwie. W tej wersji ksiadz Tiso pad ofiara komunistow i luteranow mszczacych sie za jego narodowo - katolicki patiotyzm.

Nie zgadzam sie jednak osobiscie z komentarzem publicysty Gazety Wyborczej, jakoby "pochwala hitlerowskich kolaborantow [...] nie zyskala dzis znaczacej aprobaty". Przeciez liczba czytelnikow "Naszego Dziennika" i sluchaczy Radia Maryja wskazuje, ze pochwala taka zyskuje aprobate. Takie teksty sa przygotowaniem gruntu, pod przyszla dzialalnosc Rydzyka. Pikanterii dodaje fakt, w jaki "Nasz Dziennik" jest srzedawany. Mianowicie, bez problemu moge zauwazyc, ktore ekspedientki RUCH'u sa sluchaczkami RM, w ich kiosku "Nasz Dziennik" jest wystawiony w szybie, gdy reszta gazet lezy na normalnej kupce. Takiego eksponowania gazety nie widzialem od czasow, gdy raz pojawil sie jakis dziennik dla ludzi starszych z apelem na pierwszej stronie "Nasza redakcja jest biedna, nie mozemy sobie pozwolic, aby nasza gazeta przeznaczona dla emerytow i rencistow byla kolorowa, przyciagajaca wzrok ... bo musiala by znacznie wiecej kosztowac. Kioskarzu! prosimy Cie, wystaw ja w szybie, niech jest widoczna, niech ma szanse stac sie gazeta ludzi starszych". "Nasz Dziennik" i Rydzyk z pewnoscia biedni sie sa, jednak jako gazeta - wychwalacz wspolpracy z hitlerowcami, musi rowniez miec nalezyta reklame, organizowana przez tajne rzesze ludzi, ktore jak widac ulokowani sa nawet w czesci kioskow panstwowego, a moze za niedlugo sprywatyzowanego, RUCH'u.


 Powrot do strony glownej
Powrot do strony - Prasa o Rydzyku

E-mail
 

(C) Marek Klodarczyk