RADIO MARYJA
Podzial w mediach katolickich jest wypadkowa podzialow natury politycznej i roznej wrazliwosci religijnej.
"Nasz" nie znaczy kazdego
Jesli uznac "Nasz Dziennik" za gazete katolicka albo przynajmniej reprezentatywna dla opinii okreslonej grupy katolikow, to uczynil on spora rewolucje na rynku prasy katolickiej. Ponadto pojawienie sie dziennika posrednio wzmocnilo jeden z nurtow polskiego katolicyzmu, ten zwiazany z Radiem Maryja.
Wprawdzie "Nasz Dziennik" reklamuje sie jako centrowo-prawicowy, nie ma tez ani w tytule, ani w zadnym podtytule przymiotnika "katolicki" (a w zwiazku z tym asystenta koscielnego), niczego takiego nie zdradza takze nazwa spolki wydawniczej, nie ma tez kolumny religijnej, to jednak, jak sie wydaje, mozna uznac go za dziennik katolicki. Nie tylko dlatego, ze takie byly wobec jego tworcow oczekiwania, lecz z uwagi na grupe czytelnikow, do ktorej jest adresowany, a takze na powiazania z rozglosnia redemptorystow - Radiem Maryja. Jest jeszcze jeden argument przemawiajacy za tym, by uznac "Nasz Dziennik" za pismo katolickie - jego tresc. Wszystkie artykuly - dotyczace spraw politycznych, spolecznych czy gospodarczych - pisane sa z katolickiego punktu widzenia.
Z Radiem Maryja
W artykule wstepnym zespol gazety zlozyl deklaracje, ze dziennik bedzie wiarygodnie informowal o roznych dziedzinach zycia, w tym o Kosciele, a jego adresatem sa wszyscy - wierzacy i poszukujacy. Niemniej kilka dni wczesniej jeden z tworcow gazety nie bal sie stwierdzic, ze "Nasz Dziennik" kierowany jest do trzech grup: zdeklarowanych katolikow, mlodziezy zwiazanej z ruchami katolickimi oraz osob o orientacji prawicowej. Nie sa takze tajemnica powiazania gazety z rozglosnia ojca Tadeusza Rydzyka. Nie odzegnuja sie od nich szefowie "Naszego Dziennika", aczkolwiek niczego ponad formule o "jednosci duchowej", ktora ma laczyc gazete z rozglosnia redemptorystow, dowiedziec sie nie sposob. Ale jednosc ducha nie moze byc chyba jedynym powodem, dla ktorego drukuje sie, na pol kolumny, pelne oswiadczenie Zespolu Wspierania Radia Maryja. Wiadomo takze, ze sluchacze Radia Maryja, a jest ich okolo pieciu milionow, z duzymi nadziejami przyjeli powstanie pisma. Na falach rozglosni reklamuje sie wiec dziennik - robi to rowniez sam ojciec Rydzyk - jako gazete, ktora wreszcie bedzie mowila "naszym" glosem, o "naszych", czyli polskich sprawach (jeden ze sluchaczy sugerowal ojcu Rydzykowi, ze skoro jest juz radio, jest dziennik, to teraz czas na "nasza" telewizje); instruuje sie sluchaczy, gdzie kupowac dziennik, jak pomagac w jego kolportazu itd. W ostatnia sobote o. Rydzyk, proszac sluchaczy o wyrozumialosc mowil o klopotach gazety z drukiem, kolportazem, a takze o planowanym zwiekszeniu objetosci pisma.
Ukazanie sie gazety w duzym, blisko 300-tysiecznym nakladzie zmienilo rynek prasy katolickiej. Jeszcze do niedawna jednorazowy naklad pism katolickich w Polsce wynosil okolo miliona egzemplarzy, z czego polowe stanowila prasa parafialna. Stanowilo to zaledwie 1,5 proc. nakladu wszystkich tytulow prasowych. W porownaniu z nakladami prasy katolickiej w wielu krajach Zachodu albo z tym, co wydawano w Polsce przedwojennej (27 proc. nakladu), bylo to w istocie niewiele, szczegolnie dla tak katolickiego kraju jak nasz. Prasoznawcy z Uniwersytetu Jagiellonskiego obliczyli, ze dziennik katolicki w Polsce moglby liczyc nawet na cwierc miliona czytelnikow. "Nasz Dziennik" wystartowal od razu z wyzszego pulapu: 290 tysiecy egzemplarzy. Nie bedzie to za duzo, jesli skuteczna okaze sie reklama, jaka wsrod pieciu milionow sluchaczy prowadzi Radio Maryja. I nie zmieni to faktu, ze od kilku miesiecy "Glos" Antoniego Macierewicza, skierowany zreszta do innego srodowiska, ukazuje sie piec razy w tygodniu, ale w niewysokim, jak na dziennik, 30-tysiecznym nakladzie.
Inna wrazliwosc, inne partie
Pojawienie sie "Naszego Dziennika" oznacza cos znacznie wiecej niz "tylko" zajecie wolnego pola na rynku prasy katolickiej. Te luke dziennik wypelnil na rzecz jednego z nurtow polskiego katolicyzmu, ktorego glownym reprezentantem w mediach bylo do tej pory Radio Maryja. Podzial w mediach katolickich, co do istnienia ktorego wszyscy sie zgadzaja, jest - tak jak wsrod polskich katolikow - wypadkowa podzialow natury politycznej i roznej wrazliwosci religijnej.
Ks. Stanislaw Tkocz, redaktor naczelny "Goscia Niedzielnego", w artykule opublikowanym przed dwoma laty w miesieczniku "W drodze" stwierdzil, ze podzialy w prasie katolickiej zrodzily sie nie na tle doktryny katolickiej, ale "z odmiennej opcji politycznej i spolecznej roznych partii prawicowych, z ktorymi zwiazaly sie niektore pisma, ale takze ksieza i biskupi". Rozbicie prasy katolickiej jest wiec "zjawiskiem wtornym towarzyszacym rozbiciu srodowisk i partii politycznych". Wypada jednak zauwazyc, ze gdyby wylaczna przyczyna podzialow byla polityka, to po zwyciestwie wyborczym bloku prawicy powinny one zniknac. A tak sie nie stalo. Ksiadz Tkocz przyznaje, ze powodem podzialow sa takze roznice w interpretacji nauczania Soboru Watykanskiego II: "jedni reprezentuja restryktywna, inni - kreatywna interpretacje soborowego dorobku", z czym wiaze sie pojmowanie Kosciola wsrod innych religii, stosunek do pluralizmu, tolerancji.
O. prof. Jacek Salij w wykladzie, ktory wyglosil niedawno podczas spotkania w Katolickiej Agencji Informacyjnej, wymienil cztery glowne przyczyny podzialow wsrod polskich katolikow: stosunek do dziedzictwa wiary, spor o miejsce religii w zyciu publicznym, popieranie roznych partii politycznych (u nas bardziej to przypomina podzial na "wrogie plemiona") i rozny stopien poczucia przynaleznosci do Kosciola powodujacy, ze gorliwi ulegaja pokusie odpychania od Kosciola wspolwyznawcow, ktorzy w wierze oziebli.
I chociaz istnienie owych podzialow jest oczywiste, to proby ich klasyfikacji, zapewne z uwagi na nieunikniony schematyzm i uproszczenia, budza protesty i polemiki. Tak bylo z proba klasyfikacji Jaroslawa Gowina w ksiazce "Kosciol po komunizmie", w ktorej wymienil szesc formacji polskich katolikow: katolicyzm tradycyjny, otwarty, zamkniety, katolicyzm protestu, integralny i "milczacy swiadek".
Niedawno Marcin Przeciszewski, redaktor naczelny KAI, w artykule "Niektore nurty polskiego katolicyzmu. Roznorodni czy poroznieni?" zdefiniowal cztery glowne nurty w polskim katolicyzmie, za kryterium przyjmujac rozne modele ewangelizacyjne. Wyodrebnil: katolicyzm walki - w "ktorym bardzo waznym czynnikiem integrujacym wspolnote jest obecnosc zewnetrznego wroga i koniecznosc radykalnego przeciwstawienia sie wobec niego" (owym wrogiem jest swiatowy demoliberalizm, ktory zastapil komunizm); jego antyteza jest katolicyzm rozmytych granic, ktory "w imie opacznie rozumianej zasady dialogu jest tak zafascynowany mozliwoscia spotkania z myslacymi inaczej, ze zapomina o wlasnej tozsamosci". Przeciszewski wymienia jeszcze katolicyzm polityczny (z dwoma nurtami: chadeckim i katolicko-narodowym) i wreszcie katolicyzm spokojnej transformacji, jak sadzi dominujacy, ktory jest kontynuacja tradycyjnego katolicyzmu ludowego.
Przeciw czy za
Trzymajac sie powyzszej klasyfikacji, mozna pokusic sie o przyporzadkowanie poszczegolnym nurtom najwazniejszych ogolnopolskich tytulow prasy katolickiej, co oczywiscie, jak kazda klasyfikacja, jest ryzykowne, gdyz uproszczone. "Nasz Dziennik" jako zwiazany ze srodowiskiem Radiem Maryja nalezaloby zaliczyc do tzw. katolicyzmu walki. W gazecie brakuje wprawdzie odpowiednika radiowych "Rozmow niedokonczonych" i komentarzy, ale za wizytowke programowa mozna uznac kolumne "Mysl jest bronia". Juz w drugim numerze napisano: "To, co bylo tylko nasza zgoda na wycofanie sie totalitaryzmu, zostalo zagospodarowane przez liberalow. (...) Wzorem sw. Tomasza z Akwinu domagajmy sie od panstwa, by zapewnilo nam spokojny rozwoj i uniemozliwilo rozkladowa akcje wrogow."
Zblizona w pewnym sensie do tego nurtu jest takze linia programowa najwiekszego tygodnika katolickiego "Niedziela", ukazujacego sie w blisko 300-tysiecznym nakladzie.
Na drugim biegunie pozostaje niezmiennie "Tygodnik Powszechny" uznawany za czolowe pismo "katolicyzmu rozmytych granic".
Nurt katolicyzmu politycznego - narodowo-katolickiego, prezentuje "Glos", nawiazujacy do dziewietnastowiecznej tradycji katolicko-narodowej, wyrazajacej sie w hasle Polak-katolik. W wyroznionym przez Przeciszewskiego, a jego zdaniem dominujacym nurcie katolicyzmu "spokojnej transformacji" - ktory ma rowniez wiele odcieni - miesci sie wiele tytulow. A przede wszystkim "Gosc Niedzielny", ukazujacy sie co tydzien w 200-tysiecznym nakladzie; elitarne miesieczniki: "Wiez" i "Znak", "Przeglad Powszechny" czy "W Drodze".
EWA K. CZACZKOWSKA