"Gazeta Wyborcza" - 23.05.1998

W pralekach swoich pogrzebani

Pod oswiecimskim krzyzem scieraja sie ze soba dwie Polski gleboko rozne, podzielone o wiele bardziej niz pokazuja kolejne wybory. Polska smiala, otwarta na swiat - i Polska strwozona, odrzucajaca wszystko, co ten swiat proponuje. Te dwie Polski nie potrafia ze soba rozmawiac.

TERESA BOGUCKA

O ile chrzescijanie uwazaja, ze w miejscu cierpienia Bog jest szczegolnie obecny, Zydzi dopuszczaja mysl, ze w miejscu Zaglady Boga nie bylo.

Walka o pozostawienie w Oswiecimiu krzyza daje pelny obraz problemow, jakie powstaja, gdy wiara blizsza jest ideologii niz bojazni bozej.

Watykan moze oglaszac poslanie o Szoah, Papiez moze chodzic do synagogi, a polskie katolickie radio i tak wie lepiej, co myslec o Zydach, ktorzy pragna zniszczyc Polske.

W trakcie kampanii w obronie krzyza stojacego przy murze obozu oswiecimskiego odbyla sie tez manifestacja przed Sejmem. W relacjach telewizyjnych cala Polska mogla zobaczyc transparent UPR gloszacy:

"Nie bedzie Zyd plul nam w twarz".

Mozna to oczywiscie potraktowac jak kolejny incydent - tak samo jak defilade skinow w obozie, rysowanie na murach gwiazdy Dawida na szubienicy, kazania ks. Jankowskiego, okrzyki "Do gazu!" wznoszone przez robotnikow Ursusa. Uznac, ze trudy przemian sprawiaja, iz marginalne grupki, powielajace w formie nie zmienionej od dziesiecioleci obsesyjne wizje antypolskiej zydowskiej zmowy, znajduja, niestety, pewien posluch, zwlaszcza wsrod ludzi gorzej wyksztalconych. Nastepnym zdaniem po tej przykrej konstatacji jest mocne podkreslenie, ze fakt, iz paru ksiezy opowiada o zydowskich knowaniach, glupie dzieciaki smaruja na scianach "Juden raus!", a skini skanduja "Polska dla Polakow!", o niczym nie swiadczy, a w szczegolnosci nie daje podstaw do twierdzenia, ze w Polsce pienia sie antysemityzm, ksenofobia i inne grozne ideologie.

Mozna jednak sprobowac zmierzyc sie z ta codzienna prawidlowoscia, ze wezwania do demonstrowania stanowczej niecheci wobec Zydow, Ukraincow, Niemcow spotykaja sie z nieskrywanym, coraz bardziej widocznym, glosnym poparciem. Tymczasem najczesciej skupia sie uwage na tych, ktorzy swymi wystapieniami - z roznych powodow: osobowosciowych, ideologicznych, politycznych - rozpalaja stereotypowe leki i gniewy. Ci, ktorzy na owe wezwania do czujnosci czy obrony odpowiadaja, nie sa przedmiotem uwagi, bo trzeba by sobie powiedziec nieprzyjemna prawde, chocby taka, ze jest ich sporo i ze reaguja na kazda mozliwosc wykrzyczenia swych emocji.

Czyj Oswiecim?

Kiedy przed dziesieciu laty srodowiska zydowskie zaprotestowaly przeciw obecnosci siostr karmelitanek w Oswiecimiu, pierwszym powszechnym odruchem bylo zdumienie, a czasem wzburzenie: komu moze przeszkadzac modlitwa? I nagle sie okazalo, ze mielismy z Zydami 800 lat wspolnej historii, tyle ze jedni o drugich niewiele wiedzieli.

Nie wiedzielismy, ze inaczej czcimy swoich zmarlych, inaczej sie modlimy, inaczej wyrazamy uczucia religijne. Polacy dowiadywali sie naraz, ze Zydzi nie tylko uwazaja, iz zaglada ich narodu jest zamazywana, ze Oswiecim, gdzie 90 proc. zamordowanych stanowili Zydzi, zamieniono w muzeum pamieci o obywatelach roznych krajow - ale rowniez ze w ich odczuciu to wyjatkowe miejsce sie chrystianizuje, znaczy krzyzami, a dla Zydow krzyz wcale nie jest znakiem pokoju i milosci, w historii nader czesto byl dla nich zwiastunem cierpien. Ponadto w odroznieniu od chrzescijan, dla ktorych w miejscu cierpienia Bog jest zawsze szczegolnie obecny, dla Zydow dopuszczalna jest mysl, ze w miejscu Zaglady Boga nie bylo. Polacy dowiedzieli sie tez, ze wsrod Zydow wiedza o naszej historii i przezyciach okupacyjnych jest czesto znikoma lub zadna, ze nie interesuja ich dramaty swiadkow tragedii, ktora przezyli, ze Polska jest dla nich miejscem Zaglady, a roznice miedzy sprawstwem, wspolsprawstwem, obojetnoscia, niemoca, gestem pomocy i udzieleniem ratunku zdaja sie malo wazne wobec grozy faktu, ze ta zbrodnia sie dokonala.

Ta wrazliwosc zydowska, a moze odnawiana tozsamosc budowana wokol Szoah - pisal o niej na przykladzie Francji w "Gazecie Swiatecznej" (nr 102) Aleksander Smolar - zderzyla sie z rozedrgana polska swiadomoscia, ktora usiluje sie pozbierac w nowej rzeczywistosci, przewartosciowac historie - i w zgielku zajadlych sporow probuje odbudowac jakis wspolny trzon polskosci, wspolna przeszlosc, cokolwiek pewnego.

Jednym z efektow tego zderzenia byla proba poznania racji drugiej strony, co doprowadzilo do porozumienia Kosciola ze srodowiskami zydowskimi, zawartego pod koniec lat 80. w Genewie. (Zobowiazanie do przeniesienia klasztoru siostr karmelitanek "podpisali przez nikogo nie upowaznieni miedzy innymi dwaj redaktorzy >>Tygodnika Powszechnego<<"' - pisal w "Gazecie Polskiej" 18 marca ks. Waldemar Chrostowski. Ale ci inni, miedzy ktorymi znalezli sie redaktorzy, to - drobiazg - czterech kardynalow z Francji, Belgii i Polski, wsrod nich metropolita krakowski). Porozumienie mialo byc poczatkiem dialogu. Dialogu trudnego, bo Polakow i Zydow dziela nie tylko stereotypy i resentymenty, ale i ta dziwna, dluga wspolna historia, kiedy obie spolecznosci kultywowaly obcosc wobec siebie, a takze rany wyniesione ze strasznego wieku XX.

Inna zupelnie reakcja na konflikt o Kannel byla odmowa dyskutowania, trwanie we wrogosci i zmaganie o to, czyje bedzie zwyciestwo. Sa zatem Zydzi, dla ktorych my jestesmy antysemitami z urodzenia i wychowania, i sa Polacy, dla ktorych Zydzi uosabiaja wielka zmowe przeciw Polsce.

Ateisci, satanisci...

Do opinii publicznej ostatnia sprawa dotarla w wersji prasy narodowej, takiej, ze oto wladze na zyczenie strony zydowskiej maja zamiar usunac z Oswiecimia kolejny krzyz, ten, pod ktorym Papiez odprawil msze w obozie przed 19 laty i ktory w dodatku stoi na miejscu egzekucji Polakow. Dosc oczywisty odruch wzburzenia na to, ze komukolwiek moze wadzic krzyz na grobach pomordowanych zostal od razu podbudowany znajoma ideologia: "Krzyz jest niewygodny dla tych, ktorzy chca zniszczyc Polske, dla ktorej wlasnie religia Chrystusowa jest zrodlem mocy, a nawet zrodlem duchowej tozsamosci Narodu" (ks. Jerzy Bajda, "Nasz Dziennik", 9 marca).

"Usuniecia krzyza z Oswiecimia zadaja srodowiska ateistyczne i niektore zydowskie, ktore sa w Polsce bardzo halasliwe". "Uparto sie, by usunac krzyz upamietniajacy wizyte Ojca Swietego, ktory najwiecej zrobil dla pojednania i pierwszy przekroczyl prog synagogi". Istnieje niebezpieczenstwo, ze ci, ktorzy doprowadzili do usuniecia siostr karmelitanek, "zapragna zlikwidowac krzyze w innych publicznych miejscach. Moze nawet zazadaja usuniecia krzyzy ze swiatyn katolickich" (Ryszard Bender, "Nasz Dziennik", 21-22 marca).

"Z logicznego, a chyba rowniez teologicznego punktu widzenia satanista jest kazdy, kto z odraza patrzy na krzyz" (Elzbieta Lubowiecka, "Nasz Dziennik". 14 kwietnia).

Dla tych, ktorzy wszczeli obrone krzyza, jest to ciag dalszy sprawy Karmelu, kolejny etap procesu, ktory zaczal sie od sporu o klasztor, zaowocowal ugoda genewska, przeprowadzka siostr, nastepnie usunieciem krzyzy i gwiazd Syjonu z terenu Brzezinki, a teraz doprowadzil do planow przeniesienia krzyza. Oto ustapilo sie Zydom w sprawie klasztoru, a oni nie docenili tego gestu i natychmiast zazadali wiecej.

I jest to rzeczywiscie ciag dalszy sprawy Karmelu. Krzyz z papieskiego oltarza, przez dziesiec lat przechowywany w okolicznej parafii, zostal przez nie znane publicznie osoby postawiony noca obok klasztoru w trakcie sporu o pobyt siostr - przeciw decyzji o ich przeniesieniu i przeciw tym, ktorzy sie tego domagali.

Krzyl laczy, krzyz dzieli

"Krzyz na tzw. Zwirowni upamietnia ofiare zycia Polakow i uroczysta Msze Swieta sprawowana przez Ojca swietego w bylym KL Auschwitz-Birkenau podczas pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny. Stal sie wiec katolicka i narodowa relikwia." (ks. Chrostowski, "Ilustrowany Kurier Polski", 31 marca). Ta pozornie sucha informacja implicite zawierala tez przekonanie, ze krzyze z mszy papieskich sa w sposob oczywisty chroniona pamiatka.

Tymczasem wiekszosc polowych oltarzy zostala rozebrana - i czasem budzilo to pewne kontrowersje. Po spotkaniu z Papiezem na Skalce w Krakowie w czasie pierwszej pielgrzymki mlodziez wziela stamtad krzyz i w pochodzie przeniosla go do miasteczka akademickiego. Zostal on decyzja kard. Macharskiego przeniesiony z powrotem na Skalke. Niektorzy uwazali, ze biskup ugial sie przed wladzami, inni jednak przyznawali mu racje - krzyz, niezaleznie od studenckich intencji, nie powinien byc traktowany jak narzedzie zmagania sie z PZPR i pokazywania, czyje na wierzchu.

Trudno powiedziec, czy podobny wzglad zawazyl na pewnej bezceremonialnosci w odniesieniu do krzyza warszawskiego. Na pl. Zwyciestwa, gdzie Papiez odprawil msze w 1979 r., stanela dwa lata pozniej trumna kard. Wyszynskiego - i to miejsce ludzie upamietniali krzyzem z kwiatow. W stanie wojennym wladze plac zablokowaly i ludzie swoj krzyz zaczeli ukladac obok kosciola sw. Anny. Byl on co pewien czas przez nieznanych sprawcow likwidowany, ale warszawiacy natychmiast go odtwarzali. Ale kiedy przyszla wolnosc, wladze kosciola oczyscily to szczegolne miejsce i urzadzily tam kawiarnie. W obronie tego krzyza nikt sie nie skrzykiwal.

Jednak warszawski kwietny krzyz nie byl przeciw nikomu wymierzony. Byl tak oczywistym znakiem wspolnoty i otwartosci, ze w 1983 r., w 40. rocznice powstania w getcie warszawskim, jego ostami dowodca Marek Edelman zatrzymany w areszcie domowym w Lodzi postanowil, ze niezalezne, solidarnosciowe obchody rocznicy powinny polegac na tym, ze pod pomnikiem Bohaterow Getta ulozy sie krzyz z kwiatow. Wzbudzilo to pewna konsternacje w srodowiskach zydowskich, ale przewazylo poczucie, ze ten gest, wlaczajacy zydowskie powstanie w cala polska tradycje oporu wobec przemocy, w szczegolny sposob buduje wspolna, dobra wiez, ktorej wtedy w zlych latach 80. ludzie potrzebowali. Moze dlatego szukali tego, co laczy, i starali sie zrozumiec wzajemnie.

Krzyz w Oswiecimiu zostal postawiony przeciw i budzi uczucia najdalsze od checi zrozumienia drugiej strony. Gdyby patrzec nan tylko z religijnego punktu widzenia, to zostal on wymierzony w Zydow; skupia przy tym coraz wiecej emocji: emocji niedobrych, pelnych rozzalenia i wrogosci, dla ktorych akurat w Oswiecimiu nie powinno byc miejsca - a krzyz nigdzie i nigdy nie powinien byc dla nich symbolem.

Ale, niestety, ta sprawa malo ma wspolnego z religia rozumiana jako relacja czlowieka z Bogiem, bliznimi, dobrem i zlem. Daje za to pelny obraz problemow, jakie powstaja, gdy wiara blizsza jest ideologii niz bojazni bozej.

Rabini i inne kataklizmy

Gwaltowne polskie przemiany spowodowaly rozchwianie wartosci, co przejawia sie takze aktami wandalizmu wymierzonego w koscioly i cmentarne krzyze. Kazdy taki wypadek oprocz zrozumialego poruszenia i wstrzasu budzi tez szczegolny typ emocji, pozwalajacy uogolniac rzecz jako przejaw walki z Kosciolem i z chrzescijanstwem. Tyle ze kiedy okazuje sie, ze kosciol podpalily nastolatki, ktore piate przez dziesiate slyszaly o satanizmie, albo ze cmentarz zdewastowali pijacy albo dzieci po drodze ze szkoly - emocje zazwyczaj opadaja. Jakby to byla nasza wewnetrzna sprawa.

Sprawa krzyza w Oswiecimiu jest zupelnie inna, bo tu rzecz jest z obcymi. Wiecej - ujawnia ona jakies niezwykle wazne i drazliwe miejsce naszej zbiorowej duszy, miejsce zapalne, ktore powstaje tam, gdzie nasz katolicyzm z owymi obcymi sie styka. Bo wbrew temu, ze katolicki znaczy powszechny, a zatem wiara winna Polakow wlaczac w najszersza wspolnote Kosciola - (Dla liczacej sie czesci spoleczenstwa jest wrecz przeciwnie: wiara wyroznia nas, Polakow, sposrod reszty swiata.)

Na haslo "krzyz zagrozony przez Zydow" odzewem byla fala uchwal i rezolucji roznych gremiow samorzutnych, samorzadowych, politycznych, a takze wypowiedzi dla Radia Maryja i dla bliskiego Radiu "Naszego Dziennika" oraz innych pism narodowych. Uderzajace jest podobienstwo tych glosow do gniewu ludu, jaki przy kazdej wojnie propagandowej demonstrowala PZPR. Nader podobny jest tytul do zabierania glosu (za PRL czytelnik informowal, ze pisze jako prosty czlowiek, dzis - ze pisze jako zwykly Polak), ten sam toporny jezyk, to samo powielanie zadanych sloganow. Znowu mowi sie o "wiadomych silach", "okreslonych kregach", "niepolskich interesach" - nawet znamienne uzycie slow "tak zwane" w znaczeniu "rzekome" jest przejete z partyjnej propagandy: tym razem chodzi o "tzw. porozumienia genewskie".

Ale ta analogia nie podwaza bynajmniej autentyzmu korespondencji zamieszczanych w "Naszym Dzienniku". Przeciwnie - uwiarygodnia tamte, peerelowskie "zdrowe odruchy". Potrzeba napietnowania odmiencow. zdrajcow jest ponadustrojowa. Zwlaszcza ze w istocie chodzi o tego samego odmienca i wroga wszystkiego, co polskie.

Co mowia i czego sie boja zwykli, prosci ludzie i prawdziwi katolicy stajacy w obronie krzyza przeciw wrogim zakusom?

"Zydzi wyrzucani przez okna w Kielcach to byly kukly przywiezione z Paryza. Ida na Polske sami rabini, trzesienia ziemi, deszcze, ulewy".

"Dosyc rzadzenia Polska przez zydokomunomasonerie, dosyc wydawania niesprawiedliwych wyrokow przez pacholkow zydowskich".

"Wojsko powinno aresztowac ten caly Sejm, apeluje do robotnikow, by znowu urzadzili szescdziesiaty osmy rok".

"Polska jest dla Polakow, a nie dla takich, ktorzy chca ja zniszczyc i rozsprzedac. I tak ukradziono juz 1/3 naszej ziemi. Czy to nam nie wystarczy?"

"Jezeli zabiora nam krzyz z Oswiecimia, to nastepnie beda usuwali krzyze przydrozne, cmentarne".

"Usuwaja krzyze, bo we wladzach nie ma Polakow. Zabili Chrystusa, a krzyz im przypomina te zbrodnie".

"Nie pozwol na kradziez i niszczenie wypracowanego przez Polakow majatku. Nie pozwol na podzial Polski na powiaty i rozbiorowe euroregiony".

"Protestujemy przeciwko wytwarzaniu przez faryzejskie mass media obrazu Polaka, zwlaszcza chlopa, jako istoty niezwykle prymitywnej, bezdusznej. zboczonej (...) w istocie rzeczy reprezentuje on najwartosciowsze cechy osoby ludzkiej, jak wiernosc Prawom Boskim, goraca milosc Ziemi Ojczystej, dobroc, pracowitosc, pomyslowosc, czyli inteligencja, zdrowy rozsadek."

Zaczelo sie od plugawego paszkwilu pt. >>Malowany ptak<< Zyda Kosinskiego. Potem ciagla kompromitacja parlamentarzystow PSL i >>pazernego wiesniaka<<. Potem odrazajacy serial opluwajacy Polakow ze Wschodu pt. >>Boza podszewka<< Potem skandaliczny film dokumentalny na temat ludzi z b. PGR pt. >>Arizona<<. Potem karygodny (depczacy elementarne prawo do prywatnosci) reportaz red. Przysieckiego, pokazujacy zdegenerowanego rolnika, gwalcacego swe niedorozwiniete, maloletnie corki itp. Tylko ani slowa o prawdziwych tego wszystkiego inspiracjach, propagatorach, mecenasach. W tej perfidnej metodzie chodzi o przedstawienie Polaka, a zwlaszcza lud polski, niemal jak zwierzeta, nad ktorymi, przy wchodzeniu do unijnoeuropejskiego >>raju<<, nikt nie bedzie sie frasowal, >>bo to zwykla dzicz<<. Trzeba temu haniebnemu, masonskiemu procederowi powiedziec stop!".

Zlowroga wolnosc

Jak widac, sluchacz Radia Maryja zna caly zestaw argumentow pokazujacych wroga dzialalnosc Zydow i zwiazek miedzy zakusami na krzyz w Oswiecimiu, powiatami i Unia Europejska jest dla niego oczywisty. A przeciez nie w tym rzecz, by recenzowac te prosciutka wizje swiata; raczej w tym. by zrozumiec, dlaczego zawiera ona w sobie tak mobilizujaca sile.

Najpierw warto zapytac, dlaczego ci prosci ludzie boja sie powiatow, Unii Europejskiej, NATO, a na przyklad zupelnie nie boja sie wschodniego sasiada? Zapewne dlatego, ze wobec Ruska nie czuja sie gorsi, wrecz przeciwnie. Sluchacz Radia Maryja ma poczucie bezradnosci wobec zmian, jakie dokonaly sie w Polsce, a prawdziwa trwoge budzi w nim przeczucie wyzwan, jakie niesie otwarcie sie na ow zachodni swiat. W zestawieniu z ta Europa, do ktorej trzeba sie dostosowac, dorosnac - wschodni sasiad jawi sie znajomo i niczego od nas nie wymaga. A takze w niczym nas nie przewyzsza, przeciwnie. Rosja jest swojska, jej mieszkancy budza w szarym Polaku poblazanie, jezeli nie pogarde, wobec nich czuje sie lepszy, pracowitszy, zachodniejszy.

A pamiec narodowego zniewolenia? No coz - dla czlowieka zainteresowanego historia, ideami, wymiana mysli zniewolenie polegalo na zakazach czytania, mowienia, laczenia sie z innymi, na wymogach lojalnosci, ktore spelniac musial kazdy, kto chcial cos zrobic, osiagnac, poznac. Nie bylo to jednak doswiadczenie powszechne - znaczna czesc Polakow ucisk narodowy odczuwala jedynie wtedy, gdy wladza uderzala w Kosciol: gdy likwidowala religie w szkole, nie pozwalala zbudowac kaplicy, zakazywala procesji. A takie akty zamknely za Gierka, blisko 30 lat temu.

Upadek komunizmu zatem nie wszystkim przynosil poczucie odzyskania wolnosci - wielu przynosil tylko zagrozenia.

Kim Jestesmy?

Sluchacz Radia Maryja ma - co widac - bolesne, dojmujace poczucie gorszosci. W oczywisty sposob nie bierze udzialu w szansach, jakie przyniosla ustrojowa przemiana. Inni go zdystansowali, a on przegrywa. Czlowiek nie moze zyc z poczuciem, ze jest gorszy, raczej uzna, ze dzieje sie cos, na co nie zasluzyl, ze jest ofiara dzialan wrogich, a to wszystko wokol, co nie toczy sie tak jak powinno, jest owej wrogosci efektem.

Im bardziej czas niepewny i nieprzewidywalny, tym bardziej ludzie, ktorzy sie w nim nie odnajduja, postrzegaja go w kategoriach czarno-bialych, a jednym z najwazniejszych elementow ich myslenia jest obcosc: obce interesy, obce decyzje, obcy swiat Wszystko to sprzysieglo sie przeciw polskosci. Czymze jednak jest ta polskosc, ta tozsamosc narodowa, o zagrozeniu ktorej nieustannie slyszymy?

Tozsamosc narodowa mozna odczuwac roznie - z jednej strony jako swiadomosc wiezi, ktore tworza wlasna grupe, to poczucie zakorzenienia i wspolnoty, jakie daje kraj, jezyk, przekaz tradycji, czyli historii, kultury, wiary. Czlowiek, ktory odczuwa bogactwo tego przekazu, nie odczuwa leku wobec reszty swiata.

Ale uczestnictwo w kulturze, samoswiadomosc historyczna czy zakorzenienie przez jezyk, wiedze, pamiec przeszlosci nie sa udzialem wiekszosci spoleczenstwa. Inny sposob przezywania tozsamosci to postrzeganie odmiennosci przede wszystkim wlasnej grupy od innych, od obcych. Gdy nie ma sie od kogo odepchnac, nie wiadomo, kim sie jest.

Niby istnieje w naszej zbiorowej tradycji jako powod do dumy to, ze byl czas, kiedy kraj nasz byl azylem dla Zydow i dysydentow z calej Europy, ze nasza kultura miala sile przyciagajaca i polszczyla szlachte oscienna, a takze przybyszow z daleka - holenderskich protestantow, niemieckich kolonistow, napoleonskich maruderow. Ale te procesy dokonywaly sie w wyzszych warstwach. Na dole bylo inaczej. Kiedy na przelomie XIX i XX wieku problem okreslenia sie dotarl do ludu, kiedy "tutejszosc" trzeba bylo zamienic na narodowa identyfikacje, wyznacznikiem byla wiara katolicka. Na rubiezach Polski, to katolicyzm odroznial Polakow od Ukraincow, Bialorusinow, Niemcow.

Tak wiec czesc spoleczenstwa miala poczucie bogactwa i atrakcyjnosci swej kultury. Ale inna czesc budowala swa polskosc, oddzielajac sie od odmiennosci, skupiajac sie wokol Kosciola i proboszcza.

Dwa katolicyzmy

Katolicyzm ludowy, bedac podstawowa forma identyfikacji narodowej, byl najpierw spoiwem zbiorowosci; a po drugie dopiero - wymogiem moralnym zwroconym ku osobie. Religia zostala wlaczona w rolniczy cykl przyrody, a parafia z obrzedami. a takze posredniczacymi w laskach obrazami umozliwiala czlowiekowi wiez z Opatrznoscia. Rodzinna parafia zas byla wlaczona w szersza polska wspolnote poprzez kult sanktuariow i pielgrzymkowa lub chocby modlitewna wiez z Matka Boska Jasnogorska czy Ostrobramska. Lud polski wiedzial, ze glowa Kosciola jest papiez w dalekim Rzymie, ale bynajmniej nie czul,. ze znajduje sie na peryferiach wspolnoty Kosciola. Przeciwnie - czul sie w jej centrum: polskosc Pana Boga, Matki Boskiej i wszystkich swietych me ulegala watpliwosci, jak i to, ze w niebie mowi sie po naszemu. I z cala pewnoscia cudzoziemcy szwargoczacy w niezrozumialym jezyku katolikami prawdziwymi nie byli.

Polskosc tak spleciona z katolicyzmem ostala sie wobec wynarodowiajacej presji zaborcow, stanowila tez zapore przeciw komunistycznej ateizacji, majacej w efekcie dac atomizacje ludzi, spowodowac ich osamotnienie i bezbronnosc wobec totalitarnego panstwa. Kiedy jednak zabraklo zewnetrznej wrogiej presji, tozsamosc budowana na sprzeciwie wobec tego, co obce i wrogie, poczula sie zagrozona.

Ludowy katolicyzm jest jednym z nurtow w polskim Kosciele i jest zupelnie inna droga wiary niz katolicyzm otwarty, posoborowy, zakorzeniony w powszechnosci, szukajacy dialogu, a nade wszystko nie lekajacy sie nieznanego, obcego, innego. Uderzajaca cecha ludzi odpowiadajacych na wezwania do obrony krzyza jest zupelny brak ciekawosci drugiej strony, zamkniecie sie na argumenty, niezwykla umiejetnosc slyszenia jedynie tego, co potwierdza poczucie wlasnej racji.

Wyznawca Radia Maryja czuje sie gorszy, zagrozony przez wszystko, co obce i nieznane; w tym rozchwianym swiecie mocny jest tylko tradycyjna wiara okopana przeciw odmiennosci. Czas chaosu i towarzyszacy mu nadmiar informacji rodzi znana reakcje - odruch izolacji, zamkniecia sie na przekazy, odmowe ich selekcjonowania i oceniania. I zawierzenie autorytetom, ktore jasno opisuja swiat i tlumacza, dlaczego jest zle.

Po 1989 r. po tych ludzi strwozonych i niepewnych siegali rozni polityczni demagodzy, pragnacy zamienic ich w swe zaplecze i ideolodzy szukajacy przeciwwagi dla naplywajacych do Polski groznych miazmatow. Naprawde powiodlo sie ks. Rydzykowi - ma armie, ktora posylal juz przeciw ginekologom i przeciw niewlasciwym filmom, uzyl jej w obronie Stoczni Gdanskiej i w walce z nowa konstytucja, rzucil jej glosy w wyborach na swoich poslow. Daje ludziom zagubionym oparcie i wyjasnienie zawilosci dzisiejszego swiata - ich poczucie kleski zamienia w poczucie godnosci, ich odczucie gorszosci w moralna wyzszosc, niezrozumiala, zawila rzeczywistosc w oczywisty spisek wrogow, a oszalamiajacy jazgot informacji uniewaznia prostymi regulami walki z wiadomym zydomasonskim knowaniem.

Do knowan tych nalezy nie tylko gospodarcza ruina Polski, powiaty i wchodzenie do Europy, ale i zlo, ktore szerzy sie w Kosciele - katolicyzm otwarty. Jego przedstawiciele sa po prostu zydowskimi pacholkami.

Sami sobie sterem

Te szczegolna formacje, ktora potrafilo zmobilizowac Radio Maryja, z zewnatrz postrzega sie jednak jako znamienna dla polskiego Kosciola i ci, ktorzy ze zgroza patrza na jej obronne skurcze agresji wobec swiata, na zatruwanie umyslow, jakie sie w niej dokonuje, uwazaja, ze jest rzecza Kosciola sie z tym uporac, a jesli tego nie robi, to widac woli mu brakuje.

Ale Kosciol nie jest jedynie instytucja wychowawczo-religijna; jest wspolnota wielu wieziami polaczona ze spoleczenstwem i przeniknieta tymi samymi roznicami i emocjami, ktore dziela nas wszystkich. Ma co prawda strukture hierarchiczna, ale to nie znaczy, ze pasterze zarzadzaja wiernymi niczym wojskiem.  Nawet wtedy, kiedy wierni oczekuja glosu, czesto sie z nim wcale nie licza.

[...]

Takze nauczanie Papieza jest pomijane tam, gdzie nie trafia w oczekiwania i Oswiecim jest tego dobrym przyklad. Oto w organach ks. Rydzyka powtarza sie, ze siostry karmelitanki zostaly zmuszone do odejscia, ze opuszczaly klasztor z bolem i zalem - ale swiadomie pomija milczeniem fakt, ze opieraly sie dlugo, az ustapily po osobistym liscie Papieza, ktory musial prosic, aby z tego miejsca odeszly. Podobnie, a nawet drastyczniej rzecz wygladala w Przemyslu: Papiez podjal decyzje o zwroceniu grekokatolikom ich kosciola zajetego przez karmelitow, ci jednak swiatyni nie oddali, przeciwnie - powstal komitet obrony "naszego kosciola" przed Ukraincami. Narastal konflikt podobny do oswiecimskieg - tym razem Papiez musial ustapic przed karmelitami i dac Ukraincom (za braci w wierze Polak-katolik ich nie uznaje) inny kosciol. Jak widac, nawet ksieza bywaja oporni wobec pasterskich (chocby i papieskich) wskazan, i ciekawe sa te karmelitanskie relacje z wola Ojca Swietego.

Dzis organizatorzy obrony krzza w Oswiecimiu tez twierdza, ze wynuja wole Papieza, ktory rok temu pod Giewontem powiedzial: "Broncie krzyza" - a to nalezy oczywiscie rozumiec doslownie. Oprocz autorytetu religijnego uzywaja tez narodowego - ze znamienna dla halasliwych patriotow nieznajomoscia literatury ojczystej przywoluja slowa jakiegos tajemnicze wieszcza: "Tylko pod krzyzem, tylko pod tym znakiem, Polska jest Polska, a Polak Polakiem".

Polska smiala, Polska bojazliwa

Zapewne sa w polskim Episkopacie obecne pokusy, by wykorzystac ludowy katolicyzm przeciw permisywizmowi i liberalizmowi i dla dobra sprawy przedstawiac te obyczajowe i umyslowe prady jako swiadome realizowanie planu zamierzonego na nasza zgube przez wrogie sily. Tyle ze uzycie sil zmobilizowanych przez Radio Maryja do walki z zepsuciem jest obciazone pewnym ryzykiem - ta armia moze sie obrocic przeciw Kosciolowi. Juz to przeciez robi. Watykan moze sobie oglaszac deklaracje "Nostra aetate", zdejmujaca z Zydow odpowiedzialnosc za smierc Chrystusa i poslanie o Szoah, Papiez moze chodzic do synagogi, a polskie katolickie radio i polski katolicki dziennik i tak wiedza lepiej, co myslec o Zydach, ktorzy zabili Pana Jezusa i pragna zniszczyc Polske.

Katolicyzm ludowy juz raz pokazal, ze jest odporny na istote Kosciola powszechnego. Chlopska emigracja do Ameryki odbywala sie parafiami - i tam, na obczyznie, ludzie trwali razem, modlili sie po polsku i nie chcac wlaczyc sie w obce struktury koscielne, powolali swoj Polski Kosciol Katolicki.

Ale najwazniejsze jest to, ze zjawisko, ktore z taka moca objawilo sie pod krzyzem w Oswiecimiu, nie jest wcale jedynie problemem Kosciola i jego hierarchii.

Tu konfrontuja sie dwie Polski gleboko rozne, o wiele bardziej podzielone, niz zwyklo sie to konstatowac po kolejnych wyborach. Z jednej strony jest Polska smiala, otwarta, ta, ktora bez wzgledu na polityczne roznice podejmuje decyzje o przemianach, o przejsciu na zachodnia strone, o wspolobecnosci w otaczajacym nas swiecie. Z drugiej strony - Polska strwozona, ponizona wlasnym zagubieniem i niedostosowaniem, nie rozumiejaca tego, co sie dzieje, i kurczowo uczepiona prostego obrazu swiata, ktory zna od zawsze - swiata podzielonego na swoj i obcy, nasz i wrogi.


 Powrot do strony glownej
Powrot do strony - Prasa o Rydzyku

E-mail
 

(C) Marek Klodarczyk