"Gazeta Wyborcza" - 05.02.1998

KOSCIOL '97

Ubiegly rok przyniosl w polskim Kosciele co najmniej dwa „przewroty kopernikanskie”. Ale to nie znaczy, ze calkiem znikneli z niego czlonkowie „Bractwa Plaskiej Ziemi”.

Wystarczy spojrzec na kalendarz: referendum konstytucyjne, 11-dniowa pielgrzymka Papieza, wybory do Sejmu, sprawa ks. Jankowskiego, wizyta polskich biskupow w Brukseli, list Prymasa w sprawie Radia Maryja...

Konstytucja z nie-Bogiem

Poczatek roku nie zwiastowal glebokich zmian. W ogole zadnych zmian, a tym bardziej na lepsze. Na odwrot: gdy wiosna rozgorzal spor o konstytucje, Episkopat powrocil do tonu, ktory da sie porownac tylko z kampania przed wyborami parlamentarnymi w 1991 r. Stalo sie tak, mimo ze tamto niefortunne doswiadczenie sprzed siedmiu lat zostalo post factum uznane, nawet przez niektorych duchownych, za szkodliwe dla Kosciola. I mimo ze Zgromadzenie Narodowe uwzglednilo wiekszosc postulatow Episkopatu.

Prymas Jozef Glemp: „Czy w nowej konstytucji Bog ma dzielic miejsce z nie-Bogiem? Ustanawiajacy tekst nowej konstytucji politycy sa w wiekszosci niewierzacy albo obojetni, albo oziebli i stad bierze sie lek o brak zrozumienia dla wiekszosci wierzacej, bo mniejszosc niewierzaca otrzymuje status publiczny, a przeciez te mniejszosc, jak mamy wrazenie, cechuje niechec do Pana Boga czy nawet wrogosc w sposob szczegolny do Kosciola”.

Antykonstytucyjna kampanie prowadzilo przez caly czas Radio Maryja o. Tadeusza Rydzyka. A bp Edward Frankowski byl uprzejmy wyrazic sie, ze „rzadza nami petaki i te petaki Polske sprzedaja”.

Nie moze dziwic, ze w takim klimacie zrodzil sie integrystyczny pomysl „Intronizacji Chrystusa Krola”, ktory to akt mial prawicy pomoc w odrzuceniu konstytucji. Kontrapunkt dla wypowiedzi duchownych stanowila prawicowa propaganda, ktorej lejtmotywami byly okreslenia w rodzaju: „targowica”, „bolszewicka nawalnica”.

Pojedyncze wypowiedzi duchownych nie mialyby az takiego ciezaru, gdyby nie zwienczylo ich oficjalne stanowisko Konferencji Episkopatu: „Uwzgledniajac historyczne znaczenie tego aktu, wzywamy wszystkich do podjecia w sumieniu decyzji wyrazajacej odpowiedzialnosc przed Bogiem i historia, poniewaz tekst konstytucji budzi powazne zastrzezenia moralne”. Episkopat zakwestionowal m.in. przepisy dotyczace ochrony zycia, prawa rodzicow do wychowania dzieci, wartosci fundamentalnych dla tozsamosci i suwerennosci Polski.

Powsciagliwosc bp. Tadeusza Pieronka i kilku innych biskupow poniosla kleske. Nie przebily sie argumenty, jak chocby te bp. Pieronka: „Mowiac, ze trzeba wziac udzial w referendum konstytucyjnym, bo jest to obowiazek troski o ksztalt panstwa, i ze Kosciol nie bedzie narzucal katolikom, czy glosowac za czy przeciw, powtarzam tylko to, co znajduje sie w nauce spolecznej Kosciola i nauczaniu Ojca Swietego Jana Pawla II”. Byli jednak ksieza, ktorzy mieli inne informacje na temat nauk Kosciola i Papieza. W „Gazecie Polskiej” ks. Wladyslaw Piwowarski zarzucil bp. Pieronkowi, ze prezentuje poglady zblizone do Unii Wolnosci, co jest „balamutne i gorszace”. Wypada tylko przytoczyc fragment encykliki „Centessimus Annus” Jana Pawla II, na ktora tak chetnie powoluja sie krytycy liberalnej demokracji: „Kosciol respektuje sluszna autonomie porzadku demokratycznego i nie ma tytulu do opowiadania sie za takim lub innym rozwiazaniem instytucjonalnym czy konstytucyjnym”.

Stanowisko Episkopatu podzielilo nie tylko wierzacych z niewierzacymi, lewice z prawica, tradycjonalistow z progresistami. Podzielilo - nie pierwszy raz w III RP - spolecznosc katolicka. Rozczarowania nie kryl Tadeusz Mazowiecki, wspolautor konstytucji: „Nie bede tail, ze przyjalem to ostatnie stanowisko z bolem i z przykroscia. Dla mnie jest to problem wiarygodnosci oswiadczen tak powaznego gremium jak Episkopat. Jesli bowiem mowi sie, ze mamy sami rozsadzic - za czy przeciw konstytucji - a zaraz potem mowi sie, ze konstytucja budzi powazne moralne zastrzezenia, to w tym jest sugestia. I jest to sprzeczne z zapewnieniami, ze sugestii nie bedzie”.

Przeciw antykonstytucyjnej kampanii w kosciolach protestowal Zarzad KIK-u w Warszawie: „Zwracamy uwage na demagogie przedstawianych argumentow w roznych wypowiedziach, artykulach i ulotkach, ktore rozpowszechniane sa, niestety, czesto nawet w budynkach koscielnych”. A katolicka publicystka Jozefa Hennelowa pisala w „Tygodniku Powszechnym”: „Opozycja antykomunistyczna we wszystkich swych wcieleniach moze juz odtad uwazac hierarchiczny Kosciol polski za swego sprzymierzenca, choc formalnie nie oglosil sie on strona. Dalszy rozwoj wypadkow bedzie tym bardziej wciagal Kosciol polski na arene walki politycznej (...) A przeciez misja Kosciola Chrystusowego byla, jest i ma pozostac apolityczna”.

Czuje sie bezradny, szukajac chocby watpliwej, ale jakiejs racjonalnej odpowiedzi na postawione nizej pytania. Dlaczego Episkopat tak mocno zaangazowal sie przeciwko konstytucji? Dlaczego zrezygnowal z budzacej szacunek dostojnej powsciagliwosci? Dlaczego raz jeszcze wystapil publicznie jako jedna z grup nacisku? Dlaczego zignorowal kompromisowe wysilki Tadeusza Mazowieckiego, pierwszego premiera III RP? Dlaczego zlekcewazyl dobra wole wielu poslow i senatorow, ktorzy uwzglednili punkt widzenia katolikow?

A moze po prostu racjonalna odpowiedz nie istnieje?

Przyszedl, zobaczyl, odmienil

Niewiarygodny kontrast stanowil na tym halasliwym tle przyjazd Papieza. Miedzy referendum a ladowaniem samolotu z Janem Pawlem II na pokladzie minelo zaledwie pare dni. Nie calkiem jeszcze ostygly rozpalone glowy. I nagle sama obecnosc Papieza - jego cieplo, spokoj, wszystko w ogole - odmienilo aure w jednej, jak sie wydaje, chwili.

Chyba nie da sie w kilkunastu zdaniach dobrze strescic tego, co nam mowil. Dlatego rozumiem odpowiedz pewnego biskupa, ktory na prosbe o sformulowanie najwazniejszego przeslania Papieza z tej pielgrzymki powiedzial: „Wszystko bylo najwazniejsze. On sie tu meczyl przez jedenascie dni, a ja mialbym to sprowadzic do kilku zdan...”.

Sprobuje napisac tylko, co mnie najbardziej poruszylo. Tym razem nie pytania wyjete ze sporu miedzy wolnoscia a prawda (o co przekornie bym sie pospieral); nie dyskurs o tym, czy mozliwa jest wolnosc bez Chrystusa; ani tez nie krytyka moralnego relatywizmu we wspolczesnych demokracjach (z ktora czesciowo bym sie nie zgodzil); ani nie wizja nowej ewangelizacji starej Europy; w ogole zadne tzw. Bardzo Wazne Sprawy, nad ktorymi lamia sobie glowy i piora interpretatorzy.

Mysle, ze najwazniejsze byly serdecznosc i... milosc. Milosc, ktora przyciagala takze bezboznikow, grzesznikow, wszystkich. Papiez czarowal i czynil cuda: slowami, gestami, dowcipami. Nie dawalo sie odczuc tego przykrego uczucia wykluczenia ze wspolnoty, ktorego mozna czasami doswiadczyc, sluchajac kazan niektorych ksiezy. Tonem swoich homilii Papiez „zachecal” - by tak nieudolnie rzec - do Boga. Otwieral i zapraszal. Widzialem wzruszenie u osob, ktore od dawna nie przekroczyly progu swiatyni.

Jedynym chyba zgrzytem tamtych dni byla pozbawiona wyczucia chwili wypowiedz abp. Jozefa Michalika o spisku masonskim, ktory grozi swiatu: „Czolowi znawcy i badacze masonerii rozpoczeli odkatolicyzowywanie swiata. Rozpoczeli walke z rodzina jako instytucja - wedlug nich w zaniku - postanowili zniszczyc wplyw Kosciola i religii na zycie spoleczne przez tzw. rozdzial Kosciola od panstwa”.

Wczesniejsza wypowiedz abp Jozefa Zycinskiego przywraca jednak nadzieje, ze abp Michalik to nie caly polski Kosciol: „Koncentracja uwagi duszpasterskiej na tropieniu masonow bardzo czesto prowadzi do obsesyjnych podejrzen, ktore jedynie osmieszaja tropicieli”.

Czy odmienil Papiez „oblicze tej ziemi”? W czasie tamtych jedenastu dni - na pewno. A czy w ogole? Ktoz moze to empirycznie stwierdzic? Mozna we wlasnym tylko sumieniu odpowiedziec: czy mnie odmienil? A jesli tak, to odmienil „oblicze tej ziemi” - o tyle, o ile odmienil kazdego z nas.

A czy odmienil polski Kosciol? Nie probujac wyciagac zbyt pospiesznych wnioskow, po pielgrzymce dalo sie odczuc zmiane nastawienia hierarchii wobec spraw publicznych. Bez ryzyka bledu mozna stwierdzic: papieskie pouczenie dla biskupow - ze swieckim nalezy „pomagac”, ale ich „nie wyreczac” w sprawach spolecznych - mialy wplyw na wyciszenie nastrojow hierarchii jesienia podczas wyborow do Sejmu.

Euronadzieja

„Przewrot kopernikanski” nastapil w koscielnej ocenie Unii Europejskiej. Slowami Prymasa polscy biskupi oznajmili w Brukseli: „Kosciol w Polsce nie leka sie struktur europejskich”. Zaledwie dwa i pol roku temu Prymas ostrzegal przed politykami z zachodniej Europy, ktorzy - jak mowil - „daza do takiego oslabienia krajow Europy Srodkowo-Wschodniej, aby raz wlaczone do wspolnoty nie zagrazaly swoim potencjalem - zwlaszcza duchowym”. Mowil tez: „Sa dwa sposoby wejscia biedniejszego do grona bogatych. Pierwszy - gdy biedny zaimponuje swoim charakterem, pracowitoscia i osobowoscia. Drugi - to wyzbycie sie swego charakteru, swego ubrania, swego stylu zycia, przebrania sie w obowiazujacy frak lub dzinsy i nasladowania wszystkiego, co czyni bogaty. Sprawa nie jest wcale teoretyczna, trzeba ja bowiem widziec w kategoriach walki o niepodleglosc. Nie moze teraz ugrzeznac w zabiegach o uzwierzecenie czlowieka poprzez zapewnienie mu jedynie latwej pracy, dobrego jadla, rozrywki, seksu”.

Obie te wypowiedzi pokazuja, jak dluga droge myslowa przebyli niektorzy biskupi.

Tego „przewrotu kopernikanskiego” nie dokonaly jedynie spotkania z urzednikami UE. Przypomne slowa Prymasa tuz przed odlotem do Brukseli: „Kosciol nie boi sie zjednoczonej Europy, przeciwnie, patrzy na ten proces z nadzieja. Kazda nowa rzecz moze wywolywac leki. Jednak doswiadczenia Europy w XX w. wskazuja na koniecznosc zblizania sie narodow. Na integracje europejska nie nalezy patrzec pod katem obaw, lecz pod katem nadziei, ze mozna cos dobrego zrobic”. A wiec przelom musial nastapic wczesniej. Bruksela go tylko potwierdzila i umocnila.

Odkryciem dla biskupow byl fakt, ze w UE jest „ogromne otwarcie, nie ma gotowych planow, sztywnych gorsetow”, ze regionalna polityka UE to nie rozbiory Polski, jak to czasami przedstawiali eurosceptycy. Przyznawali, ze sa w UE i programy sprzeczne z nauka Kosciola, ale - jak mowil bp Pieronek - „my zrozumielismy w Brukseli, ze UE jest tworem wielowyznaniowym, ponadreligijnym. Nie ma jednej UE obowiazujacej dla wszystkich. My nie pretendujemy wiec do tego, aby urzadzic caly swiat po katolicku. Ale o nasze zasady bedziemy walczyc i UE nasze prawo do tego uznaje”. Czyz nie brzmi to jak „euroentuzjazm”?

Jakie jednak sa jego zrodla? Jakie byly przyczyny tej naglej przemiany?

W Episkopacie byli nie tylko krytycy, ale i goracy zwolennicy przystapienia Polski do UE. To raz. Jedni i drudzy sa tam zapewne i dzis. To dwa. Nagla metamorfoza jest niespodzianka i - jak sie zdaje - kryje w sobie jakas tajemnice. To trzy. Gdzie lezy ta tajemnica? W pielgrzymce Papieza? W wyniku wyborow, ktory uspokoil Episkopat? A moze po prostu w zaproszeniu z Brukseli, ktore sprawilo, ze biskupi poczuli sie docenieni przez fakt, ze zeswiecczona i grzeszna Europa chce wysluchac ich opinii? Moze poczuli, ze nie powstrzymaja prozachodnich wiatrow i nie chcac tracic wplywu na owczarnie, poparli europejskie aspiracje Polski? To wszystko moga byc - i zapewne sa - przyczyny „uzupelniajace”. Wydaje sie, ze poparcie biskupow dla europejskich aspiracji Polski nie staloby sie faktem bez glebszego przewartosciowania, ktorego zrodlem sa nauki Jana Pawla II, oredownika zjednoczonej Europy.

I, jak zwykle, nie ma zapewne jednej przyczyny. Jednoznaczne przeslanie: „wejscie do UE jest dla Polski szansa”, musi cieszyc euroentuzjastow ze swiata polityki. Teraz beda mieli we wplywowym Kosciele sojusznika albo co najmniej zyczliwego obserwatora. A to moze miec znaczenie w przygotowaniu Polakow na spotkanie z odmiennoscia krajow UE, a takze - podczas referendum o przystapieniu do UE.

Antyeuropejskie leki i fobie „Bractwa Plaskiej Ziemi” nie rozplynely sie jednego dnia. Ale spora ich czesc „przewrot kopernikanski” unieszkodliwil i oslabil. Wizyta w Brukseli zakonczyla „eurosceptyczna”, czy nawet „eurowroga”, epoke w dziejach Kosciola w III RP.

Ewangelia to nie bicz

Inny swego rodzaju „kopernikanski przewrot” stanowil list prymasa Glempa w sprawie o. Tadeusza Rydzyka i Radia Maryja. Jakis wyrazny sygnal ze strony Episkopatu byl w tej sprawie od dawna oczekiwany. Wielce mozliwe, ze rowniez on jest owocem papieskiej pielgrzymki. Tuz po jej zakonczeniu bp Pieronek oswiadczyl: „Jednym z pierwszych wnioskow, ktory wynika z listu Ojca Swietego do Episkopatu Polski, jest uporzadkowanie spraw zwiazanych z Radiem Maryja”. Bp Pieronek powolal sie w tym kontekscie na wypowiedz rzecznika Watykanu Joaquina Navarro-Vallsa o rzymskim korespondencie Radia Maryja o. Konradzie Hejmo. Wedlug Vallsa relacje o. Hejmo zawieraja jego prywatne opinie i nie sa stanowiskiem Watykanu.

Pozytywnym zaskoczeniem byla jednoznacznosc oceny, jaka sformulowal pod adresem o. Rydzyka Ksiadz Prymas: „Nie mozna szerzyc przekonania, ze teraz przezywamy najtrudniejsze czasy. Polityczna i spoleczna wolnosc jest wezwaniem do dobrych czynow i takie sie dokonuja. Gdy idzie o dobro, zasada: >>kto nie jest z nami, jest przeciwko nam<<, nie jest zasada ewangeliczna. (...) sytuacja wytworzona wokol Radia Maryja, ojca Rydzyka, a takze wielu osob z Rodziny Radia Maryja, budzi powazne zastrzezenia. Dotycza one przede wszystkim metodycznych uchybien wspolpracy koscielnego Radia Maryja z hierarchia Kosciola, w tym takze z wlasnymi przelozonymi, i poslugiwanie sie halasliwa metoda walki. (...) Byloby niedobrze, gdyby z przeslaniem ewangelicznych pleciono bicz dla chlostania przeciwnikow. Wtedy zamyka sie droga misyjna ku nawracaniu bladzacych. (...) Wielebny o. Rydzyk, mimo popularnosci i poparcia wielkich rzesz, nie moze zadac dla siebie przywilejow i stac ponad prawem. Sam sluchalem wypowiedzi o. Rydzyka wieczorem 24 listopada [1997 r.] i bylem upokorzony pycha, z jaka mowil o ministrze spraw wewnetrznych i administracji”.

Dlaczego doszlo do tak otwartego konfliktu? Zrodlem byla najpewniej niesubordynacja szefa Radia Maryja. Prymas pisal o tym wprost: „Powolany przeze mnie nieformalny zespol trzech biskupow do rozmow z kierownictwem Radia Maryja, mimo podjetego dialogu, nie przynosi rezultatow”.

Ale sadze, ze byly jeszcze co najmniej dwa wazkie powody tej publicznej reprymendy. Pierwszy to obecnosc w ruchu skupionym wokol Radia Maryja pierwiastka sekciarstwa i schizmy. Pytal ks. Jozef Tischner: „Czy podobienstwo jezyka i postawy Lefebvre'a jest przypadkiem, czy wynikiem celowego zamierzenia?”. Drugi to budowanie wokol radia jesli nie partii politycznej, to religijno-politycznego ruchu. Pamietajmy, ze o. Rydzyk ma w klubie AWS swoje „szable” i ze w kampanii wyborczej Radio Maryja jednych kandydatow z listy AWS popieralo, innych dezawuowalo.

To najprawdopodobniej nie koniec konfliktu - raczej koniec pewnego etapu. Zakonny przelozony o. Rydzyka, prowincjal redemptorystow o. Edward Nocun w odpowiedzi na list Prymasa stwierdzil: „Przekazuje naszemu wspolbratu o. Tadeuszowi Rydzykowi wyrazy braterskiej solidarnosci, co czynie z radoscia, pozdrawiajac w Chrystusie Odkupicielu. Sursum corda”. Trudno o drugi tak jaskrawy przyklad demonstracyjnego zignorowania Prymasa przez duchownego (moze z wyjatkiem slow o. Rydzyka).

W obronie tego ostatniego - wprawdzie nie przed Prymasem, lecz prokuratura - wystapilo ponad stu poslow, glownie AWS.

Jaki bedzie final sporu o Radio Maryja, odpowie byc moze ten rok. Niemniej stanowisko Prymasa i Episkopatu stanowi - podobnie jak stosunek do UE - swego rodzaju „przewrot kopernikanski”.

Czy czarne jest czarne?

Choc pontyfikat Jana Pawla II stanowi „kopernikanski przewrot” w stosunku katolicyzmu do judaizmu i Zydow, to jednak nauki Papieza nie calkiem jeszcze przebily sie do swiadomosci polskiego duchowienstwa. Trudno na podstawie cyfr ocenic sile „Bractwa Plaskiej Ziemi”, ale bez watpienia ma ono rzecznikow, ktorych glos brzmi donosnie.

Wazniejsze od homilii ks. Henryka Jankowskiego („nie mozna akceptowac mniejszosci zydowskiej w naszym rzadzie”) wydaja sie koscielne reakcje na nia. Wprawdzie abp Tadeusz Goclowski zakazal ks. Jankowskiemu wyglaszac kazan przez rok, to jednak zaskakujace bylo uzasadnienie zakazu - nie antysemityzm, lecz politykowanie: „ksiadz pralat nie jest antysemita, ale wpada w pulapki antysemityzmu, niepotrzebnie angazujac sie w sprawy polityczne. Oczywiscie jest to odbierane jako antysemityzm. Gdyby nie zajmowal sie polityka, to nie bylby posadzany o antysemityzm”. Te sama argumentacje podtrzymywal Prymas: „Kara nalozona na ks. Jankowskiego jest ostrzezeniem, aby zaprzestal ostrych politycznych wystapien, a bardziej wlaczyl sie w przekazywanie dobroci”.

Na tle tych reakcji jednoznacznoscia odroznialo sie stanowisko bp. Pieronka. Zapytany przez brukselski dziennik „Le Soir”, dlaczego Episkopat toleruje antysemickie wypowiedzi ks. Jankowskiego, odparl: „Drogi panie, ja nie jestem psychiatra”. Gdzie indziej zas okreslil wystapienie ks. Jankowskiego slowem „rasistowskie”.

Prawdziwa burze wywolal artykul ks. Stanislawa Musiala „Czarne jest czarne” w „Tygodniku Powszechnym”. Ks. Musial wyliczyl cztery postawy ksiezy wobec stanowiska ks. Jankowskiego: „poblazliwosc bez granic”, „nienazywanie rzeczy po imieniu”, „pozycja obserwatora z zewnatrz” i „wielkie cierpienie z zaistnialej sytuacji, modlitwa, pokuta”. Trzy pierwsze ks. Musial nazywa „banalizacja zla”. „A banalizacja zla - pisal - bywa gorsza od zla samego, bo usypia sumienia i zamazuje granice miedzy dobrem a zlem”.

Dyskusja, jaka wywolal tekst ks. Musiala, swiadczy o tym, ze polski Kosciol wciaz stoi przed problemem, jaki manifestowac stosunek do antysemityzmu. W postawach duchowienstwa „przewrot kopernikanski” jeszcze nie nastapil - i to mimo jednoznacznych nauk Soboru, mimo wysilkow Papieza, nawet mimo stanowiska Episkopatu sprzed kilku lat. Ten rozdzwiek miedzy nauka Kosciola a reakcjami na akty antysemityzmu w samym Kosciele da sie opisac poprzez figure: Kopernik odkryl, ze Ziemia jest okragla, a przeciez i tak wiemy, ze jest troche plaska.

W tym niejednoznacznym kontekscie jeszcze bardziej niezwyklego sensu nabralo ogloszenie w Kosciele Dnia Judaizmu pod haslem: „Kto spotyka Jezusa Chrystusa, spotyka judaizm”. W ilu parafiach modlono sie tamtego dnia w tym duchu - trudno oszacowac. Niemniej ten gest wladz koscielnych jest wiecej niz optymistyczny.

Czy rok 1998 bedzie w Kosciele rokiem nastepnych „przewrotow kopernikanskich”?


 Powrot do strony glownej
Powrot do strony - Prasa o Rydzyku

E-mail
 

(C) Marek Klodarczyk