"Tygodnik Powszechny"

Jaroslaw Makowski

Niepokorni synowie Kosciola

Jakie koszty musi dzis placic Kosciol w Polsce za fakt, ze jest glosicielem Ewangelii wolnosci? Czy cena ta polega na tym, ze wewnatrz samego Kosciola pojawiaja sie wierni duchowni czy swieccy, ktorzy rzekomo broniac Narodu i wiary, kwestionuja decyzje swoich biskupow? Czy wolnosc oznacza brak poczucia odpowiedzialnosci za Kosciol i drugiego czlowieka, obojetnosc wobec przejawow zla i nienawisci?

Od dluzszego juz czasu bohaterami polskiego zycia publicznego sa rzymskokatoliccy ksieza badz wierni, ktorzy deklaruja, ze bronia polskosci, wiary i symboli chrzescijanskich przed rozmaitymi wrogami Kosciola i Ojczyzny. Ich postawa bywa czesto niezgodna z decyzjami i oficjalnymi oswiadczeniami zarowno poszczegolnych biskupow ordynariuszy, jak i Ksiedza Prymasa. Powstaje wiec pytanie: czy hierarchowie moga zapobiec postawom niesubordynacji? Czy posluszenstwo, ktore w Kosciele zawsze bylo traktowane jako cnota, dzis odeszlo juz do lamusa? A moze postawy nieposluszenstwa sa po prostu cena, jaka Kosciol placi za gloszenie Ewangelii wolnosci?

PULAPKI ANTYSEMITYZMU

Ksiadz pralat Henryk Jankowski jest kaplanem zasluzonym i znanym. Jego parafia byla kolebka "Solidarnosci", a on sam w swiadomosci wielu Polakow pozostaje postacia symbolizujaca walke z systemem komunistycznym. Dziennikarze zachodni pamietaja go jako czlowieka, ktory umozliwial im dostep do Lecha Walesy. Czy mozna sie dziwic rozglosowi, jaki nadano kilku jego wypowiedziom, ktore mialy wyraznie antysemicki charakter?

W 1995 roku proboszcz kosciola sw. Brygidy mowil w homilii, ze "gwiazda Dawida jest wpisana w symbole swastyki oraz sierpa i mlota". Arcybiskup Tadeusz Goclowski oswiadczyl wowczas: "Odstepuje od sankcji kanonicznych, natomiast kieruje do ksiedza zdecydowane upomnienie i ostrzezenie kanoniczne, ktore w wypadku podobnych tego typu postaw i wypowiedzi pociagnie za soba konsekwencje, wlacznie z utrata placowki duszpasterskiej ksiedzu zleconej". Braterskie upomnienie, ktorego udzielil ks. Jankowskiemu metropolita gdanski, nie poskutkowalo. Dwa lata pozniej ks. pralat stwierdzil w czasie homilii, ze "nie mozna akceptowac mniejszosci zydowskich w naszym rzadzie (...), trzeba sie przeciwstawic wszelkiemu zlu i arogancji, ktora demonstrowal p. Geremek w telewizji, nie bedac jeszcze ministrem spraw zagranicznych i uwazam, ze nie powinien nim byc". Wypowiedz ta spowodowala, ze abp Tadeusz Goclowski, jako bezposredni przelozony ks. Jankowskiego, podjal decyzje o zastosowaniu sankcji karnych, zawieszajac duchownego w czynnosciach proboszcza parafii sw. Brygidy na okres jednego roku. W uzasadnieniu swojej decyzji o zakazie gloszenia kazan metropolita gdanski napisal: "ksiadz pralat nie jest antysemita, ale wpada w pulapki antysemityzmu, niepotrzebnie angazuje sie w sprawy polityczne. Oczywiscie jest to odbierane jako antysemityzm. Gdyby nie zajmowal sie polityka, to nie bylby posadzony o antysemityzm".

Glos zabral rowniez prymas Jozef Glemp, ktory powiedzial: "Kara nalozona na ks. Jankowskiego jest dla niego ostrzezeniem, by bardziej wlaczyl sie w przekazywanie dobroci i perswazji, niz w takie bardzo ostre polityczne wystapienia". I dodal: "jest to czlowiek zdolny, kochajacy Kosciol i Ojczyzne, moze troche inaczej niz inni, ale poza swoim temperamentem ma duzo walorow". Bardziej zdecydowany byl bp Tadeusz Pieronek, owczesny sekretarz Konferencji Episkopatu: "Ks. Jankowski powraca do tych spraw w sposob naganny. Nie mozemy klasyfikowac ludzi w ten sposob. Kosciol ma mandat od Chrystusa - zwraca sie do kazdego czlowieka z szacunkiem". W wystapieniu telewizyjnym bp Pieronek dodal: "Powtarzajace sie jak recydywa wystapienia wymagaja zdecydowanego dzialania. Cos z tym trzeba zrobic. To szkodzi Polsce i Kosciolowi".

Postanowienie o zawieszeniu w czynnosciach pralata Jankowskiego spotkalo sie z zywa reakcja ze strony wiernych. W gdanskiej parafii zbierano podpisy pod petycja w obronie proboszcza. Zadano spotkania z metropolita gdanskim, aby przekonac go, ze kroki podjete wobec pralata sa zbyt surowe: "Bronilismy ksiedza pralata przed wladzami komunistycznymi i przed postkomuna, teraz musimy stanac przed niektorymi przedstawicielami wladzy koscielnej" - czytamy w wydanym oswiadczeniu. Abp Goclowski skomentowal: "ludzie, ktorzy domagaja sie przywrocenia proboszczowi sw. Brygidy prawa do gloszenia kazan, wystepuja przeciw Kosciolowi".

HALASLIWA METODA WALKI

W 1995 roku narastaly rowniez problemy wokol o. Tadeusza Rydzyka, redemptorysty, dyrektora Radia Maryja. Torunska rozglosnia - mimo powsciagliwego stanowiska Episkopatu - wiodla prym w ostrej kampanii przed wyborami prezydenckimi. O. Rydzyk w programie telewizyjnym powiedzial, ze Jacek Kuron jest odpowiedzialny za zbrodnie stalinowskie. Na antenie rozglosni padaly oskarzenia pod adresem Hanny Gronkiewicz-Waltz o to, ze "jest Zydowka i wyszla za maz dopiero niedawno". Kardynal Glemp komentowal: "Balbym sie uzyc slowa >>klamstwo<<, jest to przechyl w kierunku emocji". Natomiast w oswiadczeniu Komisji Episkopatu ds. Srodkow Spolecznego Przekazu, podpisanym m.in. przez jej przewodniczacego bpa Alojzego Orszulika, czytalismy: "Niektore media katolickie, np. Radio Maryja, staly sie, niestety, narzedziem rozpowszechniania nieprawdy, a czasem nawet pomowien dotyczacych kandydatow. Sekretariat Episkopatu, przynaglany opiniami srodowisk katolickich, (...) zwrocil sie do odpowiedzialnych za to Radio z prosba o sprostowanie nieprawdziwych informacji. Z bolem stwierdzamy, ze jak dotad, brak na te prosby pozytywnych reakcji". Jedyna forma reakcji byly bowiem, coraz czesciej pojawiajace sie na falach rozglosni ataki na niektorych biskupow - nade wszystko na nie kryjacego krytycznego stosunku do Radia sekretarza Episkopatu bpa Pieronka.

Momentem przelomowym w narastajacym konflikcie pomiedzy Radiem Maryja a Episkopatem bylo wezwanie o. Rydzyka do stawienia sie w torunskiej prokuraturze. Przeciwko ojcu dyrektorowi bylo prowadzone postepowanie wyjasniajace sprawe lzenia na antenie Radia Maryja naczelnych organow panstwa. Doniesienie o popelnieniu przestepstwa zlozyla grupa parlamentarzystow urazonych stwierdzeniem zakonnika, ze poslom glosujacym za liberalizacja tzw. ustawy antyaborcyjnej, nalezy "ogolic glowy, jak prostytutkom zadajacym sie z Niemcami". Arcybiskup Jozef Zycinski, komentujac zachowanie o. Rydzyka, powiedzial: "Jestem za tym, aby w stosunku do wszystkich ksiezy i biskupow stosowane byly identyczne zasady, jakie sa stosowane wobec pozostalych obywateli". Ojciec Rydzyk, przebywajacy wowczas w USA, oznajmil bowiem, ze nie stawi sie na wezwanie prokuratury. W oficjalnym oswiadczeniu napisal m.in.: "Poczynania prokuratury odczytuje jako przesladowania ludzi, ktorzy nie popelnili zadnego przestepstwa, a jedynie czynia wszystko, by sluzyc Panu Bogu, Kosciolowi i Polsce". Ryszard Bender mowil wowczas o dyrektorze Radia, jako o"Neo-Kolbem".

Postawa o. Rydzyka, a takze wielu osob z Rodziny Radia Maryja (organizujacych komitety i manifestacje przed prokuratura w obronie tego redemptorysty), stala sie przedmiotem obrad Konferencji Episkopatu, ktora zebrala sie na Jasnej Gorze jesienia 1997 roku. Owocem obrad byl list Prymasa, wystosowany do prowincjala zakonu redemptorystow, o. Edwarda Nocunia. Kardynal Glemp wyrazil w nim swoje zastrzezenia, co do "metodycznych uchybien wspolpracy koscielnego Radia Maryja z hierarchia Kosciola, w tym takze z wlasnymi przelozonymi, i poslugiwania sie halasliwa metoda walki. Uniezaleznienie sie rozglosni od merytorycznego wplywu Biskupa diecezjalnego, Prowincjala, a takze Konferencji Episkopatu powoduje, ze Rada Programowa Radia nie ma praktycznego znaczenia, zas Radio podlega procesowi upolitycznienia". Prymas podkreslil, ze innym jeszcze powodem braku wspolpracy o. Rydzyka z Kosciolem hierarchicznym "jest pozornie duza samodzielnosc dyrektora Radia, a faktycznie jego izolacja i osamotnienie (...). Do przelozonych jednak nalezy czuwanie nad poprawnoscia dzialan, bowiem pokusa wladzy i przewodzenia latwo prowadzi do nieposluszenstwa".

Wydawac by sie moglo, ze publiczny apel Prymasa doczeka sie zadowalajacej reakcji. Tymczasem po lekturze listu prowincjal redemptorystow oswiadczyl: "Przekazuje naszemu wspolbratu, o. Tadeuszowi Rydzykowi, wyrazy braterskiej solidarnosci, co czynie z radoscia, pozdrawiajac w Chrystusie Odkupicielu. Sursum corda!". Czlonkowie Rodziny Radia Maryja twierdzili natomiast, ze list kard. Glempa wyraza jego prywatne opinie i nie zawiera stanowiska calego Episkopatu. Pojawily sie nawet sugestie, ze Prymas zostal "zmuszony" do napisania listu, albo ze dostal sie on do mediow wbrew woli autora. Bp Tadeusz Pieronek przyznaje dzis (w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej"), ze "byloby lepiej, gdyby [list] wystosowal caly Episkopat". Zas pytany przez "TP" o skutki interwencji Prymasa mowi: "List odniosl jakis skutek, choc nie tyle w sferze poprawy grzesznika, ile wplywu na opinie publiczna. On stworzyl nowa swiadomosc. Dawniej Kosciol uwazal, ze trzeba przymknac oko na to, co w Radiu Maryja jest zlego. Probowal mierzyc, ile jest tam procent dobra, a ile zla. Ale przeciez do szklanki wody wystarczy wlac pare kropel trucizny, by mieszanina okazala sie trujaca".

Wydaje sie, ze wszelkie podejmowane dotad proby zmiany stylu i jezyka prezentowanego na antenie rozglosni nie doczekaly sie rozstrzygniec zgodnych z wola hierarchow. O. Rydzyk, wbrew zawartej w liscie Prymasa sugestii ("aby nie powstawaly bledy po prostu z ludzkiego przemeczenia"), nie wzial dluzszego urlopu, a Radio Maryja, ktore wczesniej (znow wbrew woli Episkopatu) aktywnie uczestniczylo w kampanii przed wyborami parlamentarnymi, wprowadzajac na Wiejska kilkunastu poslow i senatorow, tym razem bardzo zdecydowanie zaangazowalo sie w kampanie przeciwko reformie administracyjnej kraju.

AUTODONOS I MANIFESTACJE

Dyrektor torunskiej rozglosni nie jest jedynym niesubordynowanym zakonnikiem. O. Boguslaw Paleczny z zakonu kamilianow oswiadczyl, ze solidaryzuje sie z "przesladowanym" o. Rydzykiem. Napisal list do minister sprawiedliwosci Hanny Suchockiej, w ktorym donosi na samego siebie, ze ma takie same poglady w sprawie poslow, ktorzy glosowali za liberalizacja ustawy antyaborcyjnej, i pragnie, aby organy scigania postawily mu analogiczny zarzut. W liscie oswiadczyl, ze "parlamentarzysci, ktorzy publicznie opowiedzieli sie za zabijaniem nienarodzonych dzieci, sa zbrodniarzami i zdrajcami Ojczyzny".

Jednak ten akt solidarnosci nie przyniosl o. Palecznemu popularnosci. Ojciec Boguslaw, opiekun bezdomnych z Dworca Centralnego w Warszawie, na czolowki gazet trafil dopiero wowczas, kiedy zaprowadzil swoich podopiecznych pod Palac Prezydencki. Domagali sie oni od Aleksandra Kwasniewskiego mieszkan dla bezdomnych (zostawiono wowczas pod Palacem 3 zelazne lozka). Kolejna inicjatywa - demonstracja przeciw integracji z Unia Europejska - tez nie miala wiele wspolnego z urzeczywistnianiem charyzmatu kamilianskiego, jakim jest pomoc czlowiekowi, bez wzgledu na jego wyznanie czy sposob myslenia. Ojciec Paleczny wyrazil rowniez swoja dezaprobate wobec prelekcji wygloszonej przez bpa Pieronka na temat wizyty przedstawicieli Episkopatu w siedzibie Wspolnoty Europejskiej i - wraz z bezdomnymi - zaklocil promocje ksiazki Adama Michnika "Kosciol, lewica, dialog", w ktorej bral udzial takze bp Pieronek.

Kamilianin nieraz publicznie krytykowal postawy i wypowiedzi hierarchow koscielnych, twierdzac, ze "postepowanie niektorych biskupow uraga Kosciolowi". Reporter "Gazety Wyborczej" cytuje opinie o. Boguslawa, ze biskupi: "Pieronek, Chrapek, Zycinski to ludzie anty-Kosciola".

ANTYWARTOSCI I ANTYKULTURA

W marcu 1997 roku trzej niepokorni ksieza spotkali sie w Gdansku podczas wspolnej Mszy sw. w intencji Ojczyzny i Stoczni Gdanskiej. Mszy tej przewodniczyl ks. Henryk Jankowski, a koncelebransami byli o. Boguslaw Paleczny i o. Tadeusz Rydzyk, do ktorego proboszcz sw. Brygidy powiedzial: "Ksieze Rydzyku, tobie czy mnie tu w Gdansku nikt ust nie zamknie". W homilii zas ks. Jankowski mowil (cytaty za KAI): "robi sie wszystko, aby zburzyc Kosciol polski i wiare, widzac w nim, tak jak wrogowie Polski w przeszlosci, najwazniejsza twierdze obrony polskosci i najwyzszych wartosci". Prowadzi to do "dechrystianizacji i wynarodowienia Polakow, uczynienia z nich tzw. Europejczykow, enigmatycznego zbiorowiska osobnikow poddanych biurokratycznym decyzjom komisarzy zjednoczonej Europy z Brukseli, a wiec dokonczenia tego, co przez 44 lata robili komunisci". Duchowni podkreslali rowniez wielkie zagrozenie, jakim dla Kosciola i polskosci jest wspolczesna kultura: "Dzieki sile bylej czerwonej nomenklatury, wzbogaconej na krzywdzie ludzkiej, obserwujemy od kilku lat bardzo szeroko rozwijana, niebywale perfidna ofensywe anytywartosci i antykultury, osmieszania wiary, Kosciola, Papieza i milosci do ojczyzny, patriotyzmu, dazenia do rozbicia trwalosci polskiej rodziny".

Msza w Gdansku nie byla jedynym przykladem wspoldzialania kontrowersyjnych duchownych. O. Tadeusz Rydzyk kilkakrotnie pojawial sie na Dworcu Centralnym, by wesprzec trwajacy tam przez ostatnich kilka miesiecy protest bezdomnych. W Spolecznym Komitecie w Obronie Ludzi Bezdomnych dzialaja osoby znane z Radia Maryja, a petycje przeciwko usuwaniu okupujacych hall warszawskiego dworca podpisali poslowie utozsamiani z torunska rozglosnia.

ZAMKNIETE DNI SKUPIENIA

Nieposluszenstwo wobec biskupow nie jest domena wylacznie osob duchownych. Kiedy decyzja Ojca Swietego w 1991 roku ustanowiono strukture i przywrocono hierarchie Kosciola bizantyjsko-ukrainskiego w Polsce, wola Papieza bylo rowniez udostepnienie grekokatolikom przemyskiego kosciola karmelitow pw. sw. Teresy. W lutym 1991 roku, w liscie do bpa Ignacego Tokarczuka, ordynariusza diecezji przemyskiej, Jan Pawel II pisal: "Stolica Apostolska kierowala sie do tego Kosciola (Bizantyjsko-Ukrainskiego) poczuciem szczegolnej troski i zobowiazania, zwlaszcza wowczas, gdy unici stali sie przedmiotem przesladowania i eksterminacji. (...) Jednosc ze Stolica Apostolska, za ktora ci nasi bracia placili tak wysoka cene, budzila po stronie Rzymu obowiazek wzajemnej wiernosci i konsekwentnej obrony ich praw".

15 lutego 1991 w Warszawie zawarto umowe o udostepnieniu na 5 lat kosciola karmelitow wiernym obrzadku greckokatolickiego i pomocy przy budowie nowej katedry. Dokument podpisali: nuncjusz apostolski abp Jozef Kowalczyk, Prymas Polski kard. Jozef Glemp, ordynariusz przemyski bp Ignacy Tokarczuk, biskup obrzadku greckokatolickiego Jan Martyniak, sekretarz Episkopatu Polski abp Bronislaw Dabrowski i prowincjal karmelitow bosych w Polsce o. Benignus Wanat.

Zawarcie umowy pomiedzy hierarchami spotkalo sie z dezaprobata czesci wiernych. W Przemyslu powstal Spoleczny Komitet Obrony Polskiego Kosciola OO. Karmelitow. Pikietowano palac biskupi, a kiedy we wszystkich swiatyniach diecezji odczytano komunikat o ingresie bpa Martyniaka, doszlo do zaostrzenia protestu: grupa mezczyzn zamknela sie w kosciele sw. Teresy. Ogloszono, ze rozpoczeli oni "zamkniete dni skupienia w obronie kosciola karmelitow", domagajac sie rownoczesnie uniewaznienia umowy z 15 lutego. Na murach kosciola mozna bylo przeczytac hasla: "Nie rzucim, Chryste, Swiatyni Twych", "VII - nie kradnij". W koncu ingres wladyki Jana Martyniaka odbyl sie w katedrze rzymskokatolickiej, a podczas kolejnej pielgrzymki do Polski Jan Pawel II spotkal sie ze spolecznoscia greckokatolicka w przemyskim kosciele garnizonowym (ustanowionym wowczas katedra dla wiernych obrzadku bizantyjsko-ukrainskiego). Do zastosowania sankcji karnych wobec okupujacych kosciol karmelitow - nie doszlo.

KRZYZE I KRZYZYKI

Historia lubi sie powtarzac. Za sprawa Kazimierza Switonia - w przeszlosci jednego z zalozycieli pierwszych Wolnych Zwiazkow Zawodowych i posla na Sejm z ramienia KPN - powstal Spoleczny Komitet Obrony Krzyza w Oswiecimiu. Inicjatywa Switonia, aby z oswiecimskiego Zwirowiska uczynic "doline krzyzy" jest niezgodna z oficjalnym stanowiskiem ks. prymasa Jozefa Glempa, ktory oswiadczyl: "Widze dwa niepozadane zjawiska: pierwsze to zmniejszenie wymowy krzyza-symbolu przez dostawianie dalszych krzyzy i krzyzykow; drugie to przejmowanie akcji stawiania krzyzy przez osoby nieodpowiedzialne. Zwirowisko przez to zatraca swoja powage. Apeluje do wszystkich zainteresowanych ta sprawa o zaprzestanie dostawiania krzyzy na Zwirowisku. Zwracam sie do wszystkich Braci Biskupow, aby starali sie powstrzymac wzrost tej niekoscielnej akcji".

Mimo apeli Ksiedza Prymasa i biskupa Tadeusza Rakoczego (ordynariusza diecezji bielsko-zywieckiej, na ktorej terenie znajduje sie oboz Auschwitz), krzyze sa i, jak zapowiada Kazimierz Switon, dalej beda stawiane na Zwirowisku. Grupa katolikow broniacych krzyzy wydala oswiadczenie, w ktorym czytamy: "Szanujemy Ksiedza Prymasa, ale ta ostatnia wypowiedz, o ile jest prawdziwa, jest niezgodna z sumieniem nas, katolikow, albowiem my jestesmy Kosciolem i my mamy obowiazek bronic krzyza przed wrogami Kosciola, bo nie czyni tego hierarchia". Biskup Pieronek komentujac oswiadczenie Komitetu Obrony Krzyza, powiedzial "Gazecie Wyborczej": "Jesli ktos mowi: >>to ja jestem Kosciolem<< i postepuje wbrew woli hierarchii, to dziala jak wiele grup w Austrii czy Francji, tworzy swoisty anty-Kosciol. Kwestia posluszenstwa jest w katolicyzmie nieslychanie wazna".

NIE POPRZESTALBYM NA PROSBACH

Kodeks Prawa Kanonicznego nie pozostawia watpliwosci: "To, co swieci pasterze (biskupi), jako reprezentanci Chrystusa, wyjasniaja jako nauczyciele wiary albo postanawiaja jako kierujacy Kosciolem, wierni, swiadomi wlasnej odpowiedzialnosci, obowiazani sa wypelniac z chrzescijanskim posluszenstwem" (kan. 212). Czy wobec tego istnieja mozliwosci zastosowania sankcji karnych w przypadku nieposluszenstwa, szczegolnie bulwersujacego w przypadku osob konsekrowanych?

Kanon 678 Kodeksu Prawa Kanonicznego mowi: "W sprawach, ktore dotycza duszpasterstwa, publicznego wykonywania kultu Bozego oraz innych dziel apostolskich, zakonnicy podlegaja wladzy biskupow, ktorym winni okazac ulegle posluszenstwo i szacunek. (...) W zakresie zlecania dziel apostolskich zakonnikom, biskupi diecezjalni i przelozeni zakonni powinni dzialac we wzajemnym porozumieniu". Ojciec Andrzej Koprowski, przelozony polnocnej prowincji zakonu jezuitow, zapytany o niesubordynacje o. Rydzyka powiedzial "Tygodnikowi", ze cieszy sie, iz nie jest przelozonym redemptorystow. Dodal jednak: "Musimy patrzec na Kosciol w Polsce przez pryzmat Kosciola Powszechnego. Kosciol w Polsce podczas ostatniej pielgrzymki, jak i w papieskich przemowieniach do biskupow w czasie niedawnej wizyty ad limina otrzymal program, jak ma siebie postrzegac i rozwijac". Coz jednak czynic w sytuacji, kiedy zarowno zakonnicy, jak i ich przelozeni najwyrazniej nie zamierzaja realizowac tego programu, skoro nie wykazuja dobrej woli we wspolpracy z najwyzszymi wladzami koscielnymi?

Kosciol katolicki w swojej instytucjonalnej strukturze jest rzeczywistoscia hierarchiczna. Dlatego tez posiada "wrodzone i wlasne prawo wymierzania sankcji karnych wiernym popelniajacym przestepstwo" (por. kan. 1311). Sankcjami karnymi w Kosciele sa kary poprawcze, czyli cenzury (ekskomunika) oraz kary ekspiacyjne (np. pozbawienie wladzy, urzedu, zadania, prawa). Ponadto ustawodawstwo koscielne przewiduje srodki zaradcze i pokuty. To biskup ordynariusz wedlug przepisow koscielnych jest tym, ktory nie tylko ma prawo, ale obowiazek "wszczecia postepowania sadowego lub administracyjnego w celu wymierzenia lub deklaracji kary, gdy uzna, ze ani braterskim upomnieniem, ani nagana, ani tez innymi srodkami pasterskiej troski, nie mozna w sposob wystarczajacy naprawic zgorszenia, wyrownac naruszonej niesprawiedliwosci i doprowadzic do poprawy winnego" (por. kan. 1341).

Biskup Pieronek, profesor prawa kanonicznego i rektor Papieskiej Akademii Teologicznej, zapytany przeze mnie o mozliwosc zastosowania sankcji karnych w stosunku do osob, wypowiadajacych dzis posluszenstwo hierarchii, powiedzial: "Mozna, lecz dopiero po wyczerpaniu wszystkich innych srodkow. Dzisiaj Kosciol ucieka sie do kar bardzo rzadko, prawie odszedl od tej praktyki. Dzis bowiem mamy do czynienia z innym swiatem, inna mentalnoscia. Kara nie ma tego efektu spolecznego, jaki miala niegdys. Pozostaja dzialania duszpasterskie, polegajace na zwroceniu uwagi, na prosbie, zeby wrocic na ustalona droge. Dopiero gdy one zawioda, trzeba sie uciec do innych procedur, ktore maja juz charakter administracyjny i zmierzaja w efekcie koncowym do wymierzenia kary".

Bp Pieronek mowi: "Ja osobiscie nie poprzestalbym na przypominaniu i prosbach. Jesli widze, ze one nie skutkuja, to poszedlbym dalej. Mysle, ze to jest po prostu sluszna droga. Chyba, ze ktos liczy na wypalenie sie tego entuzjazmu, wyrazajacego sie w nieposluszenstwie".

SLUCHAJCIE BISKUPOW

W katalogu srodkow, ktore znajduja sie w dyspozycji biskupow, pozostaje jeszcze interwencja u generala danego zakonu i oczywiscie u Papieza, ktory z racji swego urzedu "posiada najwyzsza, pelna, bezposrednia i powszechna wladze zwyczajna w Kosciele, ktora moze wykonywac zawsze w sposob nieskrepowany" (por. kan. 331). Interwencja Jana Pawla II w wewnetrzne sprawy Kosciola polskiego juz raz okazala sie konieczna - dopiero na prosbe Papieza siostry karmelitanki opuscily w 1993 r. klasztor, znajdujacy sie na terenie przylegajacym do obozu Auschwitz.

Inna sprawa, ze zarowno duchowni, jak i swieccy katolicy, kwestionujac wole swoich biskupow, czesto powoluja sie na nauczanie Jana Pawla II. Jaskrawym przykladem takiej postawy moze byc wykorzystywanie przez grupe Switonia slow wypowiedzianych przez Papieza podczas ostatniej pielgrzymki, co doczekalo sie reakcji metropolity gnieznienskiego, abpa Henryka Muszynskiego: "Powolywanie sie na slowa Papieza wypowiedziane w Zakopanem >>broncie krzyza<<, dla usprawiedliwienia >>akcji krzyzy<< jest ewidentnym wypaczeniem wlasciwych intencji Papieza, tak samo zreszta jak instrumentalizacja krzyza, z ktorego czyni sie narzedzie wlasnych, niejasnych interesow, ktore godza powaznie w dobro Kosciola, naszej Ojczyzny i dialogu chrzescijansko-zydowskiego".

Wydaje sie, ze kontestatorzy nie dostrzegaja tych fragmentow papieskiego oredzia, ktore mowia o jednosci wspolnoty wierzacych i posluszenstwie wobec hierarchow koscielnych. W czasie ostatniej pielgrzymki do kraju Ojciec Swiety powiedzial m.in.: "Konferencja Biskupow, z uwzglednieniem kompetencji biskupow diecezjalnych, jest odpowiedzialna za calosc przekazu wiary na jej terenie, bez wzgledu na to, czy jej przekazicielem sa duchowni diecezjalni, zakonni czy swieccy". Do pielgrzymow z Rodziny Radia Maryja Papiez apelowal wprost: "Sluchajcie swoich biskupow". To biskupi bowiem w pierwszej kolejnosci daja wykladnie tego, jakie dzialania i postawy sa zgodne z Ewangelia i nauczaniem Kosciola powszechnego, a jakie nie.

Problem jednak w tym, ze czasem trudno sie doczekac stanowczej i jednoznacznej reakcji ze strony Pasterzy. Przyznaje to zreszta sam bp Pieronek w niedawnej wypowiedzi dla Radia Plus: "Jedna z przyczyn tej [kryzys na Zwirowisku] i innych sytuacji konfliktowych jest opieszalosc biskupow w reagowaniu na pewne zjawiska. Wiele spraw mozna bylo uporzadkowac, gdyby reakcje hierarchow byly wystarczajaco szybkie, mialy charakter dialogowy i taki, ktory pozwolilby wytlumaczyc, gdzie jest racja, a gdzie jest juz przekraczanie pewnych norm, obowiazujacych w Kosciele".

Jakie koszty musi dzis placic Kosciol w Polsce za fakt, ze jest glosicielem Ewangelii wolnosci? Czy cena ta polega na tym, ze wewnatrz samego Kosciola pojawiaja sie wierni duchowni czy swieccy, ktorzy rzekomo broniac Narodu i wiary, kwestionuja decyzje swoich biskupow? Czy wolnosc oznacza brak poczucia odpowiedzialnosci za Kosciol i drugiego czlowieka, obojetnosc wobec przejawow zla i nienawisci? W czasie ostatniej pielgrzymki Jan Pawel II uczyl, jak korzystac z trudnego daru wolnosci: "Prawdziwa wolnosc mierzy sie stopniem gotowosci do sluzby i do daru z siebie. Tylko tak pojeta wolnosc jest prawdziwie tworcza, buduje nasze czlowieczenstwo, buduje wiezi miedzyludzkie. Buduje i jednoczy, a nie dzieli! Jak bardzo tej jednoczacej wolnosci potrzeba swiatu, potrzeba Europie, potrzeba Polsce!


 Powrot do strony glownej
Powrot do strony - Prasa o Rydzyku

E-mail
 

(C) Marek Klodarczyk