Na podstawie "Gazety Wyborczej"

Okazalo sie, ze Rydzyk - dyrektor Radia Maryja nie stanie przed sadem. Uzasadnienie rzecznika prokuratury stwierdza, ze "zarzucany podejrzanemu czyn nie stanowi przestepstwa, bowiem jego spoleczne niebezpieczenstwo jest znikome." O. Rydzykowi zarzucano "zniewage funkcjonariuszy publicznych" oraz "podzeganie do naruszenia ich nietykalnosci cielesnej". Przypominam, ze Rydzyk ignorowal kolejne wezwania prokuratury, az prokuratura postanowila wezwac go sila. Pod koniec listopada trzech funkcjonariuszy zapukalo do klasztoru o. redemptorystow - ksiedza Rydzyka oczywiscie nie bylo. Nieudana proba wywolala jednak burze na antenie radia. Skonczylo sie od listow i faksow protestacyjnych, przez demonstracje i obleganie prokuratur, az po ukoronowujace domaganie sie "stryczka"[cytat z slow demonstrantow] dla pani prokurator. Rydzyk oczywiscie sie wypial, mowiac z USA, ze "do prokuratury nie pojde". Wielce wielebnemu minister sprawiedliwosci zalatwila odstapienie od doprowadzenia sila [czym skorzystala z nadzwyczajnego trybu ingerencji w dzialanie prawa], a prymas Glemp listem podanym do publicznej wiadomosci zarzucil mu kilka uchybien nieprzystojacych duchownemu zhierarchizowanego Kosciola Katolickiego. W niespodziewanym obrocie sprawy Rydzyk laskawie 3 grudnia 1997 stawil sie w prokuraturze (w towarzystwie Lopuszanskiego i Giertycha). W miedzyczasie do prokuratury nadeszlo 130 000 zawiadomien o popelnieniu przestepstwa przez pania prokurator. W styczniu prokuratura w Gdyni nie dopatrzyla sie zlamania prawa przez prokurature z Torunia.


 Powrot do strony glownej
Powrot do strony - Prasa o Rydzyku

E-mail
 

(C) Marek Klodarczyk