Rydzyk - szarpanina - 1Rydzyk - szarpanina - 2

"Ojciec Rydzyk doslownie sie na nas rzucil, mi wyrwal troche wlosow, dostalem po twarzy, koledzy maja poobcierany naskorek na rekach i twarzy - mowi Przemyslaw Orcholski, dziennikarz telewizyjnej Trojki. [Regionalnej TVP] " [...] "Nie byl to atak boksera, nie moge powiedziec, ze dostalem prawym sierpowym czy lewym prostym. Ojciec Rydzyk zrobil taki "wiatrak" rekami. Orcholski twierdzi, ze duchowny wyrwal mu troche wlosow z bujnej czupryny, a na twarzy na zadrapanie "jak po goleniu". Podobne obrazenia odniesli dzwiekowiec i kamerzysta. Wszyscy trzej bronili bardzo kosztownej kamery i jednoczesnie filmowali cale zajscie. Bijatyka trwala okolo 15-20 sekund. Podczas scysji o. Rydzyk nie odezwal sie ani slowem. [...] Tlum wypchnal telewizyjna ekipe za mur zakladu." Zdjecia i tekst, zrodlo: "Gazeta Wyborcza"


"Zycie Warszawy" - 29.08.1998

Starcie o. Rydzyka z ekipa telewizji

O. Tadeusz Rydzyk, dyrektor Radia Maryja, pobil wczoraj ekipe TV Bydgoszcz - poinformowali nas poszkodowani, ktorzy zapowiadaja zlozenie skargi do prokuratury. W rozglosni Radia Maryja odmowiono nam jakichkolwiek informacji w tej sprawie.
O. Rydzyk przybyl do protestujacych pracownikow postawionego w stan likwidacji torunskiego zakladu "Tormies". Przyjechala tam rowniez trzyosobowa ekipa TV z Bydgoszczy. - Ojciec Rydzyk od wejscia machnal reka, ze nie zyczy sobie filmowania. Ale mielismy zgode prezesa, wiec nie wylaczylismy kamer - tlumaczy ZW Przemyslaw Orcholski, jeden z pobitych reporterow. - Nagle ojciec dyrektor wzial rozbieg i szczupakiem skoczyl w kierunku kamery. Poturbowal mnie i operatora. Zaczelismy sie bronic. Ojciec robil mlynek, okladajac piesciami wszystkich wokol. Potem z pomoca mu rzucili sie dwaj jego ochroniarze. Po prostu wykopano nas stamtad - opowiada. Reporterzy skarza sie, ze obserwujaca zajscie policja nie interweniowala.


"Angora"

Tadeusz Rydzyk

Tylko sie zaslonil

Fragment relacji "Naszego Dziennika" z zakladow "Tormies": "W momencie, gdy ojciec dyrektor probowal przejsc do gabinetu dyrektora, pracownicy bydgoskiej telewizji w brutalny sposob zaatakowali o. Tadeusza probujac na sile filmowac. Zauwazylem wowczas ruch reki o. Tadeusza, ktory chcial sie zaslonic przed kamera. [...]"

Z informacji PAP: Obdukcja lekarska wykazala, ze dziennikarz ma uszkodzona lewa strone twarzoczaszki, operator kamery - krwiak na prawym barku, a operator dzwieku - liczne zadrapania na szyi.


"Zycie Warszawy" - 31.08.1998

Ciosy Ojca Dyrektora

Kierownictwo TV Bydgoszcz zlozy dzis doniesienie do prokuratury o popelnieniu przestepstwa przez o. Tadeusza Rydzyka. - Ojciec bronil sie przed agresywnymi dziennikarzami - twierdzi poslanka Sobecka. - Wszyscy poszkodowani juz w sobote zlozyli zeznania na policji. Przekazemy material filmowy z zajscia i protokol z obdukcji - poinformowano wczoraj ZW w TV Bydgoszcz. W wyniku piatkowego incydentu w Zakladach Miesnych "Tormies" w Toruniu obrazen doznalo trzech dziennikarzy. Nie zgadzajac sie na filmowanie swojej osoby, o. Tadeusz Rydzyk, dyrektor Radia Maryja, sila usunal reporterow z budynku dyrekcji. - Ojciec okladal piesciami wszystkich dokola. Razem z ochroniarzami po prostu nas wykopali. Mielismy zgode prezesa firmy na nagrywanie -powiedzial ZW Przemyslaw Orcholski, jeden z poszkodowanych.
Po dokonaniu obdukcji lekarz stwierdzil u Orcholskiego uraz lewej czesci twarzo-czaszki, u kamerzysty Krzysztofa Gietki krwiak na barku, zas u operatora dzwieku, Krzysztofa Wojtalewicza, zadrapania szyi i barku.
W siedzibie Radia Maryja odmowiono ZW udzielenia jakichkolwiek informacji w tej sprawie. [...]



"Super Express"

Rydzyk wali z prawicy

Ojciec Rydzyk wkroczyl i zazadal, zebysmy wylaczyli kamery. Nie zrobilismy tego, bo mielismy prawo filmowac - mowi redaktor Orcholski. Wtedy ojciec Rydzyk zrobil kilka krokow w tyl, jakby bral rozped. Tak zreszta bylo
- Rydzyk skoczyl "szczupakiem" nad glowami pracownikow Tormiesu.
- Wygladalo to tak, jakby widz na koncercie rockowym rzucil sie w strone muzyka - wspomina Orcholski.
Duchowny dopadl redaktora Orcholskiego, uderzyl go silnym prawym prostym. Podobnie potraktowal operatora kamery Krzysztofa Gietke i dzwiekowca Krzysztofa Wojtalewicza. Ojciec Rydzyk przyszedl w asyscie mlodych, dobrze zbudowanych mezczyzn. Ochroniarze dyrektora Radia Maryja pomogli szefowi wyrzucic dziennikarzy z budynku
zakladu. [...]
- Wylecielismy doslownie na kopach - zapewnia Orcholski.


"Gazeta Wyborcza"

OKOLO STU POSLOW AWS, KPN-OP, ROP i Naszego Kola w wydanym oswiadczeniu wyrazilo "glebokie oburzenie manipulacjami srodkow masowego przekazu, ktore wymierzone sa w osobe dyrektora Radia Maryja o. Tadeusza Rydzyka". Chodzi o telewizyjne relacje z wydarzen w torunskim formiesie. Zwolennicy o. Rydzyka twierdza, ze zaslaniajac sie reka, chcial on uniemozliwic nagranie ekipie TVP [...] Oswiadczenie podpisali m.in sekretarz klubu AWS Kazimierz Janiak, lider ZChN Marian Pilka, AWS-owski szef komisji kultury Jan Maria Jackowski oraz liderzy Naszego Kola Jan Lopuszanski i Anna Sobecka.


"Gazeta Wyborcza"

Ostatnia reduta

- Macie tu jedzenie i pieniadze! Bierzcie, trwajcie, broncie majatku narodowego! - wezwani przez o. Rydzyka sluchacze Radia Maryja z calej Polski przyjechali pod torunski Tormies solidaryzowac sie z protestujacymi.

Delegacje z roznych regionow zjechaly do Torunia na odbywajace sie w tym tygodniu uroczystosci siodmej rocznicy powstania radia. Zachecani przez rozglosnie udali sie w poniedzialek pod upadle zaklady Tormies okupowane przez kilkunastoosobowa grupe protestujacych pracownikow.
Starsze panie rzucaly sie w objecia strajkujacym, oddawaly im ostatnie monety z portmonetek, wyciagaly z siatek kielbase i specjalnie przygotowane paczki z wypiekami wlasnej roboty.
- Jestesmy z wami! Nie damy sie wydziedziczyc i rozgrabic! - wolali przyjezdni z Lublina, Pruszkowa i Warszawy. Gornicy z Sosnowca i Belchatowa grali na gitarach "Czarna Madonne". Towarzyszace im kobiety plakaly ze wzruszenia: - Niech was Bog blogoslawi na tej ostatniej reducie polskosci! - wolano w strone stojacych za siatka bylych pracownikow upadlego zakladu.
Okupujaca fabryke od kwietnia kilkunastoosobowa grupa pod wodza szefa zakladowej "S" Jozefa Satlawy domaga sie uniewaznienia umowy, zgodnie z ktora byle zaklady Tormies zostaly sprzedane Renacie Sulikowskiej - prywatnej wlascicielce planujacej w tym miejscu centrum handlowe.
Do konca listopada protestujacy swobodnie wchodzili i wychodzili z zakladu. Kiedy zorganizowali glodowke, tez sie wymieniali. Czesc glodowala do obiadu, inni podejmowali protest po poludniu, gdy wrocili z domow. W listopadzie grupa Satlawy zajela biuro likwidatora Zbigniewa Trafnego i wygonila go. Trafny bezskutecznie probowal wrocic z pomoca policji. Funkcjonariusze nie chcieli narazac sie strajkujacym. Ostatecznie likwidator zrezygnowal z pracy.
Jego nastepca Janusz Foremski sprowadzil firme ochroniarska. Ochroniarze uwiezili okupujacych w zakladzie - kto wyjdzie, nie ma juz powrotu. Nie wpuscili tez poslanki Naszego Kola Anny Sobeckiej, na co dzien lektorki Radia Maryja, ktora w towarzystwie swego syna - dyrektora jej biura parlamentarnego - regularnie odwiedzala okupujacych.
Pani posel wezwala policje. Zastepca komendanta rejonowego Roman Gralak wystawil ochroniarzom odrecznie napisana "dyspozycje", w ktorej czytamy m.in.: "Pracownicy prowadzacy dzialalnosc zwiazkowa w formie strajku okupacyjnego maja prawo przebywac na terenie zakladu. Moga tez zaklad opuscic i wrocic". Ochroniarze jednak nie ustapili: okupujacy nadal musza siedziec za drutami.
Wlascicielka zakladu nie kryje oburzenia decyzja policji: - Policjanci weszli na prywatny teren i zadecydowali, kto rzadzi w prywatnej firmie - mowi Renata Sulikowska.
Poproszony przez nas o opinie prof. Marian Filar, karnista z Uniwersytetu Mikolaja Kopernika w Toruniu, wyjasnia: - Jesli teren stanowi wlasnosc osoby prywatnej, to zwiazki zawodowe nie maja tu zadnych uprawnien, a interwencja policji byla nieuzasadniona.
- Jestesmy tu jak w obozie koncentracyjnym - skarzy sie lider okupujacych Jozef Satlawa. - Nie mamy pradu, nie dziala ogrzewanie. Ale trwamy i sie nie poddamy!


"Gazeta Wyborcza" - 05.09.1998

Kielbasy narodowe

Jozef Satlawa (lat 44, „przede wszystkim Polak”) chce z upadlej torunskiej rzezni uczynic centrum oporu przeciw grabiezy Polski. Rzezni bowiem zagrazaja Niemcy, zaklady miesne Sokolow oraz Narodowy Fundusz Inwestycyjny. Z odsiecza Satlawie idzie ojciec Tadeusz Rydzyk, ktory starl sie nawet w jej obronie z ekipami telewizji.

Stojaca w centrum Torunia poniemiecka rzeznia ma 112 lat. Slodkawy smrod drazniacy okolicznych mieszkancow, przegnile mury z czerwonej cegly i czarne od sadzy kominy przywodza na mysl kadry z „Ziemi obiecanej”. Nad zapadnietymi ze starosci dachami od pol roku powiewaja flagi, ktore w marcu byly bialo-czerwone, w czerwcu siwo-rozowe, a dzis sa juz tylko szarobure. Miedzy nimi smetnie zwisa wyblakly transparent z napisem „STRAJK”. Okupujacy zaklad byli pracownicy szyja jednak nowe choragwie, bo spodziewaja sie gosci.

Do Torunia przyjechali juz poslowie zwiazani z Radiem Maryja i liderzy kilku prawicowych ugrupowan z calej Polski.

- Przyjada i nastepni, tu bedzie centrum oporu przeciw grabiezy majatku narodowego - mowi Jozef Satlawa, szef tormiesowskiej „Solidarnosci” i zarazem jedna z kilkunastu osob (obok stroza, straznikow i likwidatora), ktore jeszcze nie stracily pracy. - Zwiazek nas zdradzil, opuscili falszywi przyjaciele, ale nie zrezygnujemy. Kraj o nas uslyszy.

- Tego sie wlasnie obawiam - mowi ze smutkiem rzecznik torunskiej „S” Janusz Szatkowski, na co dzien doktor fizyki Uniwersytetu Mikolaja Kopernika. - Chcielismy pomoc Tormiesowi, dopoki sie dalo. Ale z panem Satlawa nie mozna rozmawiac. Jego nie interesuje rachunek ekonomiczny. On chce walczyc z grabiezcami polskiego majatku, ktorych sobie wymyslil. [czy moga to byc skutki sluchania RM?]] Przez kilka miesiecy pomagali Tormiesowi poslowie, pomagala pani marszalek Grzeskowiak, wszyscy byli im zyczliwi. A teraz maja samych wrogow i nowego patrona - ojca Rydzyka.

Tormies wywiesza flagi

Zaczelo sie niewinnie. Na poczatku marca wlasciciele panstwowego niegdys Tormiesu - zaklady miesne Sokolow SA i X Narodowy Fundusz Inwestycyjny Foksal - ujawnili, ze zamierzaja zamknac stara fabryke, aby postawic nowa na przedmiesciach. Od miesiecy firma nie byla juz w stanie sprzedawac swoich kielbas. Pracowala co dziesiata maszyna, dlugi wobec ZUS, urzedu skarbowego i rolnikow dostarczajacych swinie siegaly 6 mln zlotych.

Sokolow zaproponowal angaze w nowym zakladzie polowie z 400 pracownikow. Pozostalym zagwarantowano pierwszenstwo zatrudnienia w nowej firmie, gdy ta rozwinie produkcje. Zakonczenie uboju w starym Tormiesie zaplanowano na czerwiec.

Odpowiedz zalogi zaskoczyla wlascicieli: wywieszenie flag i ogloszenie 12 postulatow. Wsrod nich m.in. „wznowienie produkcji na pelnych obrotach w starym zakladzie” i calkowita rezygnacja ze zwolnien. - W budowe nowego nie wierzymy - stwierdzil Satlawa. - To mydlenie oczu, podstep, przykrywka dla likwidacji majatku narodu.

- Wtedy nikt sie jeszcze nie spodziewal, ze ten czlowiek moze storpedowac wszystkie plany i poprowadzic zaloge w przepasc - mowi jeden z czlonkow zarzadu regionu torunskiej „S”. - Dzisiaj, kiedy to widac, na ratunek jest juz chyba za pozno.

Poczatek w Wielki Piatek

Kiedy Jozef Satlawa zakomunikowal prezesowi Tormiesu Zbigniewowi Trafnemu, ze zaloga nie zgodzi sie na redukcje zatrudnienia i nowy zaklad, ten przekazal mu odpowiedz wlascicieli: natychmiastowe przerwanie produkcji.

Ale produkcji nie bylo i tak, bo od kilku tygodni zaden hodowca - z obawy o wyplacalnosc Tormiesu - nie przywiozl tu swin.

2 kwietnia pierwszym 200 osobom wreczono wypowiedzenia.

- Na pozostalych czekala praca w nowej firmie, wystarczylo, ze sie zgodza - wspomina dr Janusz Szatkowski. - Niestety, Satlawa im wmowil, ze to podstep Sokolowa, ktory chce zlikwidowac swego konkurenta, czyli Tormies. I ze najlepiej sila wymusic, by wszystko zostalo po staremu.

3 kwietnia okolo 150 osob przeszlo w strugach zimnego deszczu przed Urzad Wojewodzki, niosac transparent: „Zadamy wznowienia produkcji”. Wojewoda zaprosil delegacje protestujacych na spotkanie za trzy dni. Przyjechali przedstawiciele Sokolowa i Foksalu, przyszli posel UW Jan Wyrowinski i byly szef torunskiej „S”, a dzis parlamentarzysta AWS Michal Wojtczak. Sokolow podtrzymal oferte - nowa fabryka za miastem zatrudni wpierw polowe, potem wszystkich pracownikow zlikwidowanej rzezni. Beda gwarancje na pismie.

Jozef Satlawa odmowil. Powtorzyl, ze spodziewa sie podstepu, bo tylko tego mozna oczekiwac po sokolowskich konkurentach.

Wyrowinski, slyszac o „konkurencji”, probowal wyjasniac: - Sokolow to prezna spolka gieldowa, a w Tormiesie produkcja zamiera od roku... Nie jestescie konkurentami. Dostajac Sokolow jako strategicznego inwestora, dostaliscie od NFI, ktory wam go znalazl, gwiazdke z nieba. W calej branzy miesnej nastepuje koncentracja produkcji. Male zaklady nie moga juz skutecznie konkurowac z potentatami, wiec zabiegaja o duzych wlascicieli. A wy co?

Rzeczywiscie, ponadstuletnia rzeznia stojaca w centrum pobliskiej Bydgoszczy bezskutecznie probuje przeniesc sie do mniejszego zakladu na przedmiesciach. Nie ma inwestora, ktory moglby to sfinansowac. W nieodleglym Inowroclawiu sytuacja podobna - zaklady miesne, ktorym stuka wlasnie 120 lat, szukaja kogos z pieniedzmi i nie moga znalezc.

- Sokolow to wasza byc moze ostatnia szansa - apelowal Wyrowinski do delegatow Tormiesu.

- Nie moglismy sie na to zgodzic - wspomina Satlawa. - Tu chodzi o Polske. W tym nowym zakladzie Sokolow chcialby na pewno miec samych magistrow. Pewnie nawet sprzataczka by musiala mowic po niemiecku.

W Wielki Piatek szescioro pracownikow Tormiesu zaczelo w porozumieniu z Satlawa bezterminowa glodowke.

Politycy wchodza

- Jezeli nie zycza sobie nowego zakladu, tylko zamierzaja glodowac w starej fabryce, to dalsze rozmowy nie maja sensu - stwierdzil prezes Sokolowa Jan Augustynowicz.

Po kilku dniach pierwsza z glodujacych kobiet trafila do szpitala. Do akcji wkroczyli politycy: pismo z wyrazami poparcia przyslal Instytut Lecha Walesy, a marszalek Alicja Grzeskowiak spotkala sie z przedstawicielami NFI.

- Jesli glodujacy wroca do domow i odstapia od warunku wznowienia produkcji, Foksal pomysli jeszcze o nowym zakladzie - ustalono.

O przerwanie glodowki poprosil tez na antenie Radia Maryja jego dyrektor. Do fabryki przyjechala lektorka rozglosni i wtedy jeszcze poslanka AWS Anna Sobecka (dzis niezalezna). Glodowke przerwano, ale postulaty pozostaly niezmienne: wznowienie produkcji w starych murach i cofniecie wypowiedzen. Oczywiscie zadnych dalszych zwolnien.

- Zawieszamy protest, bo chce tego ojciec Rydzyk - wytlumaczyl rezygnacje z glodowki Jozef Satlawa.

Znow ruszyly negocjacje - i znowu bez skutku. Foksal nie zgodzil sie na wznowienie produkcji w starej rzezni. Przygotowano wypowiedzenia dla reszty zalogi.

Z 200 osob, jakie pozostaly po pierwszej serii zwolnien, 150 mialo pracowac do 1 sierpnia. Nie zwolniono jedynie garstki „gaszacych swiatlo” - straznikow, portierow, sekretarek potrzebnych do porzadkowania papierow itd. Na stanowiskach zostali tez zwiazkowcy (gwarantuje im to ustawa). Wsrod nich Jozef Satlawa.

Zdesperowani pracownicy ponownie wyszli na ulice - tym razem, przechodzac tam i z powrotem po pasach dla pieszych, zablokowali przebiegajaca przed fabrycznym murem droge Warszawa - Bydgoszcz.

- Blokada to tylko preludium do tego, co tu bedzie - powiedzial wtedy dziennikarzom Satlawa. - Bedziemy blokowac kolejne ulice, a potem glodowac, az do konca.

Nie wyjasnil, o jaki koniec mu chodzi.

Politycy odchodza (o. Rydzyk wchodzi)

O poniechanie glodowki prosila marszalek Alicja Grzeskowiak, poslowie AWS, UW i zarzad regionu „S”, ktory w wydanym 18 maja oswiadczeniu stwierdzil: „Postawa komitetu strajkowego ma charakter destrukcyjny, uniemozliwiajacy zawarcie jakiegokolwiek porozumienia”.

Jeden z liderow torunskiej „S” powiedzial wtedy „Gazecie”: - Sokolow postawilby im nowa, wydajna fabryke, gdzie najpierw pracowalaby polowa, a potem moze wszyscy. Ale Satlawa ich podpuscil, zeby zadali zostawienia wszystkiego po staremu. A tam juz po prostu produkowac nie idzie, wszystko sie sypie. Instalacje wylaczone od dawna, juz nie mozna tego uruchomic. Urzadzenia chlodnicze sa w takim stanie, ze inspekcja pracy po prostu nie pozwoli ich wlaczyc. Tylko ze to pana Satlawy nie interesuje.

- Kiedy zarzad regionu sie od niego odwrocil i przestala z nim rozmawiac pani marszalek, Satlawa zaczal dzwonic i pisac: do Wrzodaka, do Ursusa i do innych zakladow - wspomina rzecznik torunskiej „S”. - Probowal zmontowac jakas grupe przeciw Sokolowowi i „tym zlodziejom z NFI”. Zblizyl sie z ojcem Rydzykiem.

Niech im splesnieje!

Jozef Satlawa, rzeznik wedliniarz, mieszkaniec podtorunskiej wsi, wstapil do „Solidarnosci” w 1989 roku. Do czasu strajku w Tormiesie nie byl znany szerszej publicznosci. Sam mowi o sobie: - Mam 44 lata i jestem przede wszystkim Polakiem.

Pytany o poglady gospodarcze, odpowiada krotko: - Sie slucham Radia Maryja.

Brak poparcia ze strony pani marszalek i poslow rzadzacej koalicji komentuje tak: - To jest zdrada. Taki Wojtczak, jak zostal poslem, sie zrobil hrabia i ma nas gdzies. Wie, ze jakby tu przyszedl, toby go wygwizdali. Inni tez sie od nas odsuneli, ale Radio Maryja nam pomoze. Jeszcze tu uruchomimy produkcje.

- No tak, uruchomia, jak im ksiadz Rydzyk przywiezie kilka milionow w walizce - usmiecha sie smutno dr Janusz Szatkowski. - Przeciez w starym Tormiesie do uzytku nadaje sie tylko otaczajacy te fabryke mur.

Ojciec Rydzyk walizki pieniedzy nie przywiezie. Od kilku tygodni apeluje na antenie o wsparcie. Tlumaczy sluchaczom, ze stacja ledwo wiaze koniec z koncem i bez szybkiej pomocy finansowej moze zamilknac.

Satlawa pytany, czy nie czuje sie odpowiedzialny za zerwanie negocjacji z Sokolowem, zaprzepaszczenie szansy na nowa fabryke i los ludzi, ktorych namowil do strajku, odpowiada: - Jak juz ma byc nasze bankructwo, to niech bedzie, ale tak, zeby Sokolow na tym nie zarobil. Niech prasa wezwie mieszkancow Polski, zeby nie kupowali od nich wedlin. Niech im splesnieja wszystkie kielbasy!

Ta ostatnia godzina

Do drugiej glodowki ostatecznie nie doszlo. Zamiast poscic, pracownicy postawili taczke dla prezesa Trafnego i skierowany do niego transparent „To twoja ostatnia godzina”. 150-osobowa, pozostajaca na wypowiedzeniach, zaloga stawiala sie przez caly czerwiec i lipiec w pracy, by wypic kawe i wymienic najswiezsze wiadomosci. Tymczasem nieublaganie zblizal sie 1 sierpnia. Foksal oglosil formalna likwidacje zakladu, a likwidatorem - z zadaniem sprzedania tego, co zostalo, i splacenia wierzycieli - zostal prezes Trafny. Od razu zapowiedzial podwladnym, ze od 1 wrzesnia nie maja juz po co przychodzic, bo brak zgody na nowy zaklad spowodowal, ze z tym dniem wszyscy staja sie „bylymi pracownikami”. Protestujacy dali szefowi do zrozumienia, ze nie bedzie mial latwego zadania. - Przychodzic tu bedziemy tak dlugo, jak zechcemy, a kazda sprzedaz gruntu lub sprzetu bedzie blokowana - zapowiedziala Miroslawa Mirowska z komitetu strajkowego. - Tormies jest nasz, a nie jakiegos tam NFI.

Wchodz pan i siedz!

Posel Wyrowinski o Zbigniewie Trafnym: - Jako prezes i likwidator okazal sie swietny. Przeciez ci wszyscy ludzie przez caly czas, w trakcie wypowiedzen, dostawali pensje, mimo ze firma stoi, a komitet strajkowy robi wszystko, by popsuc, co sie da. To sie rzadko zdarza, zeby likwidowany, zadluzony zaklad do konca wywiazywal sie ze zobowiazan wobec pracownikow.

Zbigniew Trafny o dalszych losach rzezni i zalogi: - Wszyscy zwolnieni dostawali pieniadze i ci, ktorzy jeszcze pracuja, tez je beda dostawac. Az wszystko sprzedamy. Majatek, jaki zostal, wystarczy i na wyplaty, i na splate dlugow. Trzeba tylko znalezc nabywcow.

Pierwszym kupcem na wart ponad trzy miliony potormiesowski plac, okazaly sie nalezace w wiekszosci do Niemcow Torunskie Piwnice Win „Vinpol”. 28 sierpnia w piatek zza Odry przyjechal do Torunia jeden z prezesow Vinpolu - Elfrid Baatz. Do Tormiesu przybyl tymczasem, by podpisac umowe z Niemcem, prezes X NFI Andrzej Jarzynowski. Transakcja miala byc przeprowadzona o 10 rano w biurze Vinpolu. Kiedy Trafny i Jarzynowski przygotowywali w gabinecie tego pierwszego niezbedne papiery, kilkudziesiecioosobowa grupa pracownikow, dla ktorych piatek byl przedostatnim dniem legalnego pobytu w zakladzie, zablokowala obu panow w gabinecie. Rozmowy prezesa i likwidatora ze stloczonymi w sekretariacie ludzmi nie daly efektow. Jedyne, co udalo sie wytargowac Zbigniewowi Trafnemu, to wyjscie do toalety w asyscie pracownikow, ktorzy podsluchiwali pod drzwiami w.c., czy szef nie probuje otworzyc okna i skoczyc z pierwszego pietra.

- Wchodz pan z powrotem, a my sie i tak nie ruszymy - wolaly do wracajacego z ubikacji likwidatora stojace w drzwiach jego gabinetu kobiety. - Przeciez wy tylko czekacie, az znikniemy, zeby sprzedac wszystko Niemcom!

Trafny i Jarzynowski wezwali policje. Komenda odmowila interwencji bez pisemnej prosby z pieczatka. Faks nie wchodzil w gre.

- No to jak mamy wam doreczyc, przeciez nie mozemy sie stad wydostac?! - denerwowal sie likwidator. Funkcjonariusz pozostal nieugiety. Ostatecznie komenda wydelegowala mundurowego, ktory przyszedl i wysluchal opinii obu stron. Kilka minut po jego przybyciu w fabryce pojawil sie ojciec Tadeusz Rydzyk.

- Jak oni na nas policje, to my poslalismy po ksiedza - wyjasnil pozniej Jozef Satlawa.

Drugie wejscie ojca Rydzyka

Ksiadz Rydzyk zdziwil sie, widzac przed soba policje. - Kto pana tu wezwal? - spytal mundurowego stanowczym tonem. - Dwoch mezczyzn uwiezionych w gabinecie, z ktorych jeden jest, jak rozumiem, prezesem tego zakladu - wyjasnil funkcjonariusz. Ojciec Rydzyk zasmial sie szczerze, slyszac te naiwne tlumaczenia, ale po chwili znowu zmarszczyl czolo: w kacie stala trzyosobowa ekipa telewizji z dziennikarzem Przemyslawem Orcholskim na czele.

Dalsze wypadki wygladaly roznie: zaleznie od tego, kto patrzyl i sluchal.

Oko trzymanej przez ekipe TVP kamery zobaczylo ojca Rydzyka nacierajacego z wyciagnietymi rekami na operatora. Ucho kamery wychwycilo czyjes pelne oburzenia slowa: „I to ma byc ksiadz?!”

Dziennikarz torunskich „Nowosci” uslyszal, jak robotnicy z Tormiesu wolali do ksiedza: „Dac im w dupe” (chodzilo o czesci ciala ekipy telewizyjnej) i zobaczyli, ze duchowny „naparl na kamerzyste”.

Reporter „Gazety Pomorskiej” zauwazyl, jak „ksiadz usilowal odebrac ekipie sprzet”.

Nieobecny na miejscu zdarzenia dziennikarz nalezacego do redemptorystow „Ilustrowanego Kuriera Polskiego” napisal, ze to robotnicy wypchneli z pomieszczenia ekipe telewizyjna, a dyrektor Radia Maryja nikogo nie atakowal.

Autor innej gazety oo. redemptorystow - „Naszego Dziennika” - poszedl jeszcze dalej, piszac: „To pracownicy TVP w brutalny sposob zaatakowali o. Tadeusza”.

Wedlug poslanki Sobeckiej zajscie wygladalo tak: „Ojciec Tadeusz Rydzyk zaslanial sie przed kamera, aby przejsc. W obronie Ojca Dyrektora przed agresywnymi dziennikarzami staneli pracownicy zakladu oraz mlodziez z mojego biura”.

Jedno jest pewne: mlodzi przyjaciele ojca dyrektora i poslanki okazali sie skuteczni. Redaktor Orcholski wraz z ekipa TVP i calym sprzetem zostali wyrzuceni za drzwi. Po chwili podobny los spotkal pozostalych dziennikarzy. Po nich wymkneli sie likwidator i szef Foksalu. Pojechali do Vinpolu i tam sprzedali plac Tormiesu za 2 mln zlotych.

Przeciw czwartemu rozbiorowi

Ostatni tydzien w fabryce zaczal sie jak poprzednie. Byli pracownicy po raz kolejny usiedli w pustych halach i biurach, zaparzyli herbate, zapalili papierosy. Temat dnia: emitowane w czasie weekendu przez oba programy TVP migawki z piatkowej przepychanki.

Likwidator nie przyjechal. - Zaklad jest juz formalnie zamkniety, pracownicy zwolnieni - stwierdzil. - Okupacja to sprawa dla policji.

Kolo poludnia do fabryki przyjechala poslanka Sobecka. Przywiozla slowa otuchy i przelamala sie kromka suchego chleba.

- Sytuacja jeszcze raz pokazuje, ze media chca odwrocic uwage od rozkradania majatku narodowego, ktore dzieje sie na naszych oczach - powiedziala zebranym. - Zamiast ratowac pracownikow likwidowanych fabryk, dziennikarze wymyslaja zastepcze tematy i rozpisuja sie o ojcu dyrektorze i jakiejs rzekomej bijatyce. A przeciez trzeba pisac o niesprawiedliwosci, jaka sie tu dzieje.

- O tak! My o tym powiemy glosno na caly kraj - zapewnil parlamentarzystke Jozef Satlawa. - Doprowadzimy do tego, ze tu przyjada poslowie i zalogi fabryk z calego kraju. Niech Tormies stanie sie centrum oporu przeciw grabiezy Polski!

Po wizycie w Tormiesie poslanka usiadla w swoim biurze i napisala oswiadczenie:

„Rzad juz nie broni polskiej racji stanu. Wszyscy widzimy, jak na naszych oczach rozkradana jest Ojczyzna. Grabarze Polski przystapili do zmasowanego ataku, nie oszczedzajac manipulacji kaplanami, ktorzy ida z narodem. (...) Tylko polaczenie sie wszystkich sil patriotycznych moze zatrzymac przyspieszona wyprzedaz majatku narodowego i zaplanowany rozbior Polski (...). Nadszedl czas, aby juz nie wierzyc pustym obietnicom i deklaracjom. Nadszedl czas, aby mobilizowac Polakow do obrony calego Narodu”.

Na razie olsztynska rzeznia Morliny przyslala zwalnianym pracownikom Tormiesu pomoc w wysokosci tysiaca zlotych.

Jak zgodnie twierdza Sobecka i Satlawa, w najblizszych dniach do Tormiesu przyjada pracownicy kilku innych zagrozonych upadloscia firm.

- Beda nam pomagac zgodnie z regula: dzisiaj wy, jutro my mozemy znalezc sie na bruku - stwierdzila poslanka. Satlawa obiecal, ze stworzy w Tormiesie „osrodek oporu przeciw grabiezy”.

- Bedziemy tu wspolnie protestowac przeciwko temu, co sie dzieje w naszym kraju - obiecuje Sobecka. - Bedziemy tu walczyc o to, zeby w Polsce mozna bylo zyc i miec prace. I w Sejmie tez o to walczyc bedziemy.

Niemiec kupuje, Foksal je i pije

Z inicjatywy poslanki juz 88 parlamentarzystow (przede wszystkim zwiazanych z Radiem Maryja) podpisalo wniosek o odwolanie zarzadu X NFI. Jeden z tych, ktorych Sobecka bezskutecznie prosila ostatnio o autograf, tlumaczy: - Szum wokol Tormiesu przekroczyl mase krytyczna i teraz ojciec Rydzyk chce zrobic z torunskiej rzezni nowe zwirowisko. Czarnymi charakterami - w miejsce Zydow - beda „zlodzieje majatku narodowego z NFI”. Bialymi - zamiast „obroncow krzyza” - zaloga fabryki, Sobecka, Satlawa i wszyscy, ktorzy sie do nich przylacza. Szeryfem bedzie sam ojciec dyrektor. Duet Rydzyk - Satlawa jeszcze wszystkich zaskoczy... Na razie to jest uklad nauczyciel - uczen, ale ten uczen ma taki zapal, ze jeszcze moze przescignac mistrza.

W ostatni wtorek Radio Maryja nadalo felieton Romana Giertycha poswiecony w calosci klopotom Tormiesu. Sluchacze mogli uslyszec, ze „zmowa mediow, ktore szkaluja ojca dyrektora, ma na celu odwrocenie uwagi spoleczenstwa od faktu, ze z pomoca NFI Niemiec wykupuje polska fabryke”.

Tego samego dnia Jozef Satlawa udzielil wywiadu „Naszemu Dziennikowi” i wytlumaczyl, co w rzeczywistosci lezy u podstaw likwidacji rzezni: miesieczne wynagrodzenie jednego prezesa NFI to piec tysiecy.

- Zarzad X NFI liczy na to, aby przez sprzedaz majatku Tormiesu pokryc wlasny deficyt spowodowany tak duzymi wynagrodzeniami zarzadzajacych Funduszem - stwierdzil szef tormiesowskiej „S”. A w rozmowie z „Gazeta” dodal: - Sprzedaja polski majatek w niemieckie rece, zeby za to jesc i pic. To przeciez zbrodnia, targowica!

W srode Satlawa i Sobecka zorganizowali w rzezni konferencje. Przyjechali poslowie Radia Maryja, przedstawiciele Bloku dla Polski, Stronnictwa Narodowego, faksy z poparciem przyslali parlamentarzysci z kilku wojewodztw. Ojca Rydzyka nie bylo. Za to czlonek Komisji Krajowej „S” Miroslaw Nowicki oglosil powolanie w Toruniu Ogolnopolskiego Komitetu w Obronie Wlasnosci Narodowej, co sala przyjela gromkimi brawami.

- Apelujemy do wszystkich ludzi dobrej woli: przyjezdzajcie do Torunia ratowac Polske! Niech sie tu zapali iskra, ktora obroni nasz interes narodowy! - zakrzyknal lider BdP Jan Koziatek, ktory przedstawil sie zebranym jako „organizator strajku w Stoczni Gdanskiej w 1980 r.”.

- Daj Boze, aby tak sie stalo - odpowiedziala Sobecka.

* Radio Maryja nadaje

Fragmenty „Rozmow niedokonczonych” na antenie Radia Maryja 2 wrzesnia w godz. 18.05-18.35

Anna Sobecka: Coraz wiecej ludzi solidaryzuje sie z walczacym Tormiesem. Apeluje do Polakow: powstrzymajmy wyprzedaz majatku narodowego! Ratujmy Polske! Przeciez Tormies to wykladnia wszystkich naszych zakladow. Jezeli stracimy Tormies, stracimy kraj...

Jozef Satlawa: Zaklady w Polsce sa okradane w sposob bestialski i bezczelny. Dzisiejsi rzadzacy, ktorzy mowili kiedys, ze nie dadza ruszyc majatku narodowego, teraz co robia? Wzywaja na nas policje i mowia: bijcie ich! Narod zyje w biedzie, na skraju nedzy, jest oszukiwany, nikt go nie broni. Dlatego musimy sie zrzeszyc, zeby zrobic powstanie. I rolnicy tez. Dlaczego brakuje rolnikow? Dlaczego do nas jeszcze nie przychodza? Przeciez my strajkujemy dla was tez. I dla waszych rodzin! Jestesmy wasza szansa i ratunkiem. Nasza walka jest wspolna, a wrog jest wielki. Polska dla Polski, zaklady dla Polakow!

Prowadzacy audycje redemptorysta (nie przedstawia sie): Narodowe Fundusze Inwestycyjne sprzedaja Niemcom polskie zaklady, zeby miec na pensje dla swoich urzednikow.

Sobecka: Nie jest tajemnica poliszynela, ile zarabia likwidator Tormiesu. Pan likwidator zarabia 110 milionow. A ludzie walcza o 600 zlotych na miesiac. To jest wlasnie rabunek, ktory wola o pomste do nieba. Nasz przeciwnik jest silny i duzy, codziennie sa w mediach manipulacje. Dlatego musimy sie zjednoczyc.

Redemptorysta: Niestety, nic nie wskazuje na to, zeby NFI zaprzestaly tej swojej dzialalnosci.

Satlawa: Dlatego musza byc nowe wybory. Wszyscy torunscy parlamentarzysci, oprocz pani Sobeckiej, co to sa za ludzie? Nawet pani Grzeskowiak... Do glodujacej zalogi nie przyjechali... Co za glupota. Przeciez my walczymy o miejsca pracy, o ojczyzne. A nikt do nas nie przyjechal, tylko pani Sobecka. Gdzie rzad, gdzie „Solidarnosc”, kiedys taka piekna? Czy nikt juz w tym kraju nie mysli? Obudzimy sie okradzeni! Bo tylko ojciec Rydzyk i pan


Tygodnik "Solidarnosc"

Czynnik ludzki

[...]
Adrenaline u bedacych w temacie podnioslo pojawienie sie w Tormiesie dwoch osob z Radia Maryja - ojca Tadeusza Rydzyka oraz udzielajacej sie w rozglosni bylej poslanki AWS, obecnie niezaleznej, Anny Sobeckiej. Ta para stara sie pomoc zalodze juz od kwietnia. Oboje na plan pierwszy wysuneli problem ochrony narodowych interesow. - Manipulacje, naduzycia, kretactwa... To jest sprawa tak wazna jak ta Ursusa czy Stoczni Gdanskiej. Sposob, w jaki sobie z nia poradzimy stanie sie przykladem do nasladowania dla innych podobnych zakladow w kraju - twierdzi parlamentarzystka. - Wystepujemy w obronie polskich przedsiebiorstw po to, by Polacy tez mieli cos z naszego narodowego majatku. 28 sierpnia likwidator Tormiesu, Trafny, sprzedawal jedna z dzialek nalezacych do spolki. Towarzyszyl mu dyrektor X NFI Andrzej Jarzynowski. Obaj zostali uwiezieni przez 50-osobowa grupe pracownikow, kiedy przygotowywali sie do transakcji. Kupnem byl zainteresowany torunski Vinpol, w ktorym okolo 90 proc. akcji dzierzy kapital niemiecki. Wspomniani panowie wezwali na pomoc policje, a zaloga - ojca Rydzyka. Pojawila sie ekipa bydgoskiej telewizji. Dyrektor Radia Maryja nie chcial tego dnia wystapic przed kamera. Doszlo do przepychanki. Ekipa pozniej skarzyla sie, ze zostala przez ojca pobita. Opowiadala o uszkodzonej czesci twarzoczaszki, o krwiakach na barku oraz o zadrapaniach na szyi.

[...]
Pracownikow Tormiesu popiera takze Miroslaw Nowicki szef Solidarnosci przemyslu spozywczego. Proponuje on, by w tej firmie utworzyc kolebke Ogolnopolskiego Komitetu Obrony Wlasnosci Narodu. - W pazdzierniku rozpoczynaja sie rozmowy o integracji naszego przemyslu spozywczego z unijnym. Przyklad torunskiego przedsiebiorstwa moze miec niekorzystny wplyw na ich przebieg - twierdzi.
[...]


Tygodnik "Solidarnosc"

Prywatyzacja po polsku

[...]
Ponad 8 miesiecy juz trwa strajk okupacyjny 40-osobowej zalogi "Tormiesu". W tym tygodniu roztrzygna sie losy strajkujacych i zakladu. Najprawdopdobniej Zaklady Miesne "Tormies" trafia w rece niemieckie.

[...]
Do strajkujacej zalogi "Tormiesu" ochroniarze nie wpuszczaja. Na propozycje przekazania paczki zywnosciowej nie reaguja. - W nocy przez plot podaje im jedzenie - mowi Anna, byla pracownica "Tormiesu". - Odkad zaklad sprzedano straznik nawet do bramy nie podszedl. Drzwi nie otworzy. Ale my sie nie poddamy. Bedziemy walczyc do konca.

Do okupowanego "Tormiesu" nie wchodzi sie glowna brama wejsciowa. Ani drzwiami. Najpierw trzeba wyczekac nocy. Potem ukryc przed patrolem policyjnym. Brama od Lubelskiej? Kratka po kratce i hop. Gora przechodzi sie na teren okupowanego zakladu. Potem jeszcze jedna brama i juz widac dziewietnastowieczne budynki. - Tu byl uboj zwierzat. Tam robilysmy konserwy - oprowadza mnie po terenach zakladu jedna ze strajkujacych kobiet. Jest ciemno. Na dworze mroz. Po sliskich schodkach wchodzimy do budynku, w ktorym od 8 miesiecy strajkuje zaloga Zakladow Miesnych. Strajkujacy zaadaptowali sobie do spania pokoj konferencyjny dawnego prezesa zakladu. Na prawo stoja porozkladane krzesla. W dzien sie na nich siedzi. W nocy spi. Po lewej duza plyta styropianowa. - To jest nasze loze - mowia strajkujace kobiety. - Zmiesci sie nas tu prawie szesc. Reszta spi w halach.

[...]
Wlasciciela "Tormiesu" nie interesowala zyskowna produkcja. Mozna przypuszczac, ze NFI mialo inne zadanie. - Zniszczyc wszystkie dobrze prosperujace zaklady w naszym kraju - twierdza zdesperowani czlonkowie zakladowej Solidarnosci.

[...]
W oswiadczeniu Mariana Krzaklewskiego do o. Tadeusza Rydzyka, czytam: "Krajowy Sztab Wyborczy AWS z wielkim zaniepokojeniem przyjal wiadomosc o sprzedazy w Toruniu. Okolicznosci towarzyszace sprzedazy dokonanej przez zwiazany z ukladem postkomunistycznym zarzad, wybor terminu sprzedazy na piec dni przed wyborami nosza znamiona prowokacji politycznej".

AWS zaapelowal do ministra skarbu Emila Wasacza o zbadanie sprawy "Tormiesu".


"Gazeta Wyborcza" - 9.10.1998

Mowimy "postkomunisci" a w domysle - Rydzyk

Szef krajowego sztabu wyborczego AWS „z zaniepokojeniem przyjal wiadomosc o sprzedazy Zakladow Miesnych Tormies
- w Toruniu". Uznal, ze sprzedaz tuz przed wyborami „przez zwiazany z ukladem postkomunistycznym zarzad nosi znamiona prowokacji politycznej, majacej na celu podzielenie elektoratu prawicy".

Wiadomo, ze jesli ktos sprzedaz Tormiesu rozgrywal politycznie, to nie „postkomunisci", tylko o. Rydzyk z Radia Maryja, ktory od poczatku podkrecal protesty pracownikow zakladow. A wiec AWS-owi nie chodzi o zadnych postkomunistow ani o prowokacje, tylko o Rodzine Polska, Ojczyzne i inne grupki zwiazane z o. Rydzykiem, ktore bez przerwy strasza ludzi komuna, spiskami, mafiami, obcym kapitalem i zydowskimi mackami.

Tak naprawde AWS-owi chodzi o to, by temu politycznemu marginesowi odebrac glosy.Czy dlatego mowi jego jezykiem?

Ale ten jezyk nie przystoi partii, która sprawuje wladze. Partie rzadzace nie „graja gospodarka" w polityce, lecz bronia gospodarki przed politycznym amokiem.


"Gazeta Wyborcza"

Likwidator przegoniony, biurowiec okupowany

Tormies wziety

Byli pracownicy torunskiej rzezni wygonili wczoraj likwidatora zakladu i jego ludzi. Na zdobytym biurowcu Tormiesu zatkneli sztandar, puscili przez glosniki Radio Maryja i zaczeli spiewac Ludzie okupujacy od kwietnia zimna stolowke zlikwidowanego i sprzedanego juz zakladu wczoraj o swicie szturmem
wzieli cieply biurowiec. 20 osob zajelo gabinet likwidatora i biura. Likwidator Zbigniew Trafny, ktory mial sie wczoraj spotkac w firmie z nowa wlascicielka rzezni i jej prawnikami, pojechal prosic o pomoc policje. Funkcjonariusze nie pomogli, zas Trafnemu nie udalo sie juz wrocic za biurko. Wlasciciele Tormiesu zebrali sie wiec w wynajetej salce w centrum miasta. Teraz przywodca protestu Jozef Satlawa i jego ludzie sa jedynymi osobami w zamknietym na glucho zakladzie. Kilka kobiet stanelo na dachu, machajac czerwono-biala szturmowka. Satlawa wystawil megafon, przez ktory krzyczal do zebranych na ulicy dziennikarzy i przechodniow, ze Tormies sprzedano bezprawnie, a rozkradanie majatku narodowego nasila sie. Z sasiedniach okien poplynely dzwieki Radia Maryja.
- Tylko pod tym krzyzem, tylko pod tym znakiem Polska bedzie Polska, a Polak Polakiem - spiewaly kobiety siedzace w sekretariacie likwidatora.
- Posiedzimy ze dwa tygodnie, moze dluzej - zapewnil zebranych na chodniku zurnalistow Satlawa. - Tu nam cieplo.

DZIEJE PROTESTU

Zaklady Miesne Tormies istnieja od 112 lat. W sklad X NFI Foksal weszly w 1995 r. Dwa lata pozniej, w 1997 r. Tormies kupily Zaklady Miesne "Sokolow". Torunski zaklad w 1997 r. nie byl dochodowy. W marcu '98 zapadla decyzja o likwidacji. Dlug Tormiesu wynosil wtedy ok. 6 min zl. Zaczal sie protest, choc Sokolow obiecywal budowe nowego zakladu i angaze dla polowy z 400 pracownikow 2 kwietnia wreczono wypowiedzenia 200 osobom. 3 kwietnia odbyl sie marsz protestacyjny przed urzedem wojewodzkim. 10 kwietnia kilka osob rozpoczelo glodowke. Prowadzono ja rotacyjnie do maja. l sierpnia minal termin formalnej likwidacji zakladu. W polowie sierpnia zaloga zawiazala spolke pracownicza Tormies Polski, aby odkupic zaklad od X NFI i Sokolowii. Wsrod okupujacych zaklad pojawil sie popierajacy ich szef Radia Maryja o. Rydzyk.
Z inicjatywy Anny Sobeckiej, torunskiej poslanki zwiazanej z Radiem Maryja, prawie stu parlamentarzystow podpisalo wniosek o odwolanie zarzadu X NFI.
Na poczatku pazdziernika X NFI i Sokolow pozbyly sie akcji. Wlascicielka 93 proc. akcji zostala Renata Sulikowska spod Torunia. Grupa osob okupujacych zaklad stopniala do 20 osob. 26 pazdziernika likwidator zlozyl zawiadomienie do prokuratury o nielegalnym pobycie na terenie zakladu bylych pracownikow.


 Powrot do strony glownej
Powrot do strony - Prasa o Rydzyku

E-mail
 

(C) Marek Klodarczyk