Torunska prokuratura nie uwzglednila zazalenia Rydzyka, dyrektora Radia
Maryja, na decyzje o umorzeniu sledztwa przeciwko niemu. Przypomnijmy,
ze Rydzyk odmawial poczatkowo skladania wyjasnien, zglosil sie dopiero
po publicznej interwencji i napomnieniu samego prymasa Glempa. Dziewietnastego
lutego prokuratura umorzyla sledztwo, argumentujac, "ze zarzucany podejrzanemu
czyn nie stanowi przestepstwa, bo jego spoleczne niebezpieczenstwo jest
znikome". Pozniej okazalo sie, ze wbrew pozorom i powszechnym oczekiwaniom
Rydzyk i jego ludzie znaja droge do prokuratury i sa w stanie sie tam udac
inaczej niz pod ochrona posla ZChN, jego luksusowa limuzyna. Pelnomocnik
Radia Maryja sam trafil i zlozyl zazalenie. Nie zgodzil sie z przyczyna
umorzenia, "czyli znikomym spolecznym niebezpieczenstwem czynu". Argumentowal,
ze wypowiedz Rydzyka "nie miala znamion czynu przestepczego". Zazalenie
rozpatrzyla Prokuratura Wojewodzka w Toruniu. Jej rzecznik podal, ze prokuratura
nie uwzglednila zazalenia.